lilou
brak rangi :P
Dołączył: 11 Lut 2015
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
Płeć: ona |
|
The Fallen |
|
Prolog
Próbował zorientować się gdzie jest. Nie było to jednak proste, ponieważ nie mógł nic dostrzec. Nie, nie był ślepy, ale zewsząd otaczała go ciężka, gęsta i nieprzenikniona ciemność. Wyciągnął rękę przed siebie, aby móc przekonać się, czy ma przed sobą jakąś przeszkodę. Niepewnie zrobił kilka kroków do przodu z nadzieją na znalezienie wskazówki o miejscu, w którym się znajduje. Nic nie znajdując, zrezygnowany usiadł na ziemi. Siedząc na niej, skulił się i objął głowę rękami. Czuł się całkowicie bezradny i zagubiony.
Postanowił zaczekać, aż wreszcie ktoś się pojawi i wytłumaczy mu co się właściwie stało. Po głowie chodziły mu różne pytania. Zwłaszcza jedno.
Dlaczego do cholery w niebie jest tak ciemno? Przecież tu wszystko zawsze było jasne i biło niewyobrażalnym blaskiem, a teraz?
Nie wiedział ile czasu siedzi w bezruchu. Może minuty, godziny, dni… Czas w tym miejscu zawsze płynął inaczej niż na ziemi.
Otaczającą go ciszę znienacka przerwał jakiś cichy dźwięk, który stopniowo narastał i przybierał na sile.
Szybko wstał z nadzieją, że wreszcie dowie się, co się stało i dlaczego niebo zniknęło. Nasłuchując czekał na dalszy rozwój wypadków. Nagle dźwięk przybrał gwałtownie na sile, stając się nie do wytrzymania. Wdzierał się do jego wnętrza, przyprawiając go o ból, tak wielki, że nie mógł utrzymać się na nogach. Padł na kolana. Na nic zdawało się zasłanianie uszu. Nie tłumiło w żaden sposób tego morderczego dźwięku, a już tym bardziej nie zmniejszało bólu.
– Aaaaaaaaaaaa!! Dość, błagam…. Aaaaa!!! Dość!! Aaaa!! – wykrzyczał, nie wiedząc do kogo kieruje swoją prośbę i czy w ogóle da to jakiś skutek.
Nagle dźwięk zniknął i znów nastała cisza.
– Jest tu ktoś?? – Jego głos odbił się echem w ciemnej pustce.
Nie doczekawszy się odpowiedzi, zwrócił się w stronę źródła potwornego dźwięku, a przynajmniej tak mu się zdawało, że to właściwy kierunek. Nie pewnie zrobił krok w ciemność przed sobą, potem kolejny i jeszcze jeden. Już miał zrobić następny, gdy nagle znów zaczął narastać ten okropny dźwięk. Zamarł w oczekiwaniu na ból. Przezornie zasłonił uszy, ale ból nie nadchodził. Dopiero po dłuższej chwili, dotarło do niego, iż tym razem dźwięk różni się od poprzedniego. Zdezorientowany opuścił dłonie. To co teraz słyszał, było zwykłym szumem.
Głosy?, pomyślał. Tak, z całą pewnością to było to. Jednak było ich tak wiele, że nic nie można było zrozumieć. Nie miał zielonego pojęcia, ile osób wypowiada się w tej chwili. Mogła być to setka, jak równie dobrze głosy ludzi z całej ziemi. Skupił się, żeby wyłapać choć jeden. Może wreszcie zrozumiałby co się stało i gdzie się znajduje.
–… on już do nas nie należy, nie jest jednym z nas…. Jest archaniołem i dobrze zna nasze prawo, które złamał….. nic mnie nie obchodzą jego zasługi i rola tutaj…. musi ponieść konsekwencje tego co zrobił…
Zamarł. Z tego co zrozumiał, mówiono o kimś, a dokładniej o aniele. Ba. Nie o jakimś aniele, ale o archaniele… Pocieszył go fakt o nadal istniejącym niebie, a jeśli nie, to przynajmniej anioły nadal gdzieś tam były. Znacznie mu ulżyło. Już miał zawołać o pomoc, aby go znaleźli i wyciągnęli z tej ciemności, gdy znienacka uderzyła w niego dziwna fala mocy. Znowu bolało i jeśli tamten ból uważał za morderczy, to tego już nie umiał określić w żadnej skali ani nazwać. Czuł jakby się rozpadał na małe kawałeczki. Płonęło w nim wszystko. Z ledwością odwrócił się i zaczął uciekać. Chciał uciec jak najdalej się da, jednak ciało odmówiło współpracy. Potknął się i poleciał do przodu. Wystawił rękę, aby zamortyzować upadek, jednak nie dotknęła ona żadnej podłogi. Spadając w nieskończoność, zamknął oczy. Cokolwiek się teraz miałoby stać, na pewno będzie lepsze od tego bólu.
Obudziło go przenikliwe do szpiku kości zimno. Niepewnie otworzył oczy. Znów było ciemno, jednak nie tak jak przed utratą przytomności. Mógł w reszcie rozróżniać kształty, co go nawet trochę ucieszyło. Postanowił sprawdzić czym dokładnie jest ten najbliższy, który widzi.
– Nagrobek?? – powiedział sam do siebie, mocno zaskoczony. Rozejrzał się gwałtownie dookoła. – Drzewa?? – Uświadomił sobie nagle, że już nie czuje żadnego bólu, z wyjątkiem dziwnego pieczenia na plecach. Ze strachem sięgnął dłonią do tyłu. Coś się zmieniło. Nie było ich. Przełknął ciężko gorzką i ciepłą ślinę. Cała radość jaką wcześniej odczuwał momentalnie uleciała, ustępując miejsca ponownie przerażeniu. Zrozumiał wszystko. To o nim mówił wcześniejszy głos pełen goryczy. Stał się, jednym z tych, o których sam zawsze wyrażał się z pogardą. Wyklętym.
– A więc jesteś Upadły – powiedział, ponownie sprawdzając dłonią, czy nic nie zostało z jego skrzydeł.
Przepraszam za format ale nie mam pojęcia jak zrobić tu akapit... Opowiadanie to zostało zainspirowane książką Hush hush...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lilou dnia Śro 1:58, 11 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|