Autor |
Wiadomość |
Annabel
brak rangi :P
Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z Podmroku... |
|
Where is my place in this fool world? |
|
A to wkleję tu swoje opowiadanko, zainspirowane książkami z serii Forgotten Realms. Początkowe części mogą być niedopracowane. Tzn. jest bardzo mało opisu i dużo dialogów, ale to się będzie zmieniać wraz z kolejnymi częściami. Życzę przyjemnego czytania!
_________________________________________________
Rozległ się stłumiony krzyk. Krew. Wszędzie. Ciało elfki leży pod ołtarzem, na którym mieści się pająk. Nad nią stoi drowka, ubrana w odświętne szaty. Rozległ się szyderczy śmiech. Coraz głośniejszy. Z każdą chwilą...
Annabel zerwała się z łóżka i rozejrzała po ciemnym pokoju. Tutaj zawsze było ciemno - i zawsze będzie... - pomyślała i poczuła ból w okolicach serca. Nie będzie o tym mysleć. Nie wolno jej. Otarła zimny pot z czoła i ubrała się. Popatrzyła w lustro, a następnie ze złości rozbiła je. Poczuła, że po jej rękach spływa ciepła krew.
Annabel była pół-drowką. Jej matkę - elfkę szlachetną - zabili miesiąc po porodzie. Ojciec nie sprzeciwiał się. Wiedział, że jeśli to zrobi rozgniewa Opiekunkę i pajęczycę Lloth. Ann zawsze była trochę inna niż jej siostry. Przede wszystkim z powodu wyglądu. Zamiast białych, miała czarne włosy. A zamiast oczu czerwonych - jak większoś drowów, miała czarne. Nie była najmłodsza, ale i tak zawsze odrzucana i bardziej pilnowana, niż pozostali.
Pół-drowka obejrzała się gwałtownie, gdy usłyszała kroki na korytarzu. Do pokoju wszedł jej ojciec - Busher Baenre. Popatrzył z zaskoczeniem na potłuczone lustro i zakrwawione ręcę córki.
- Co ty zrobiłaś?
- Poniosło mnie - odpowiedział szorstko.
- Opiekunka Baenre na ciebie czeka. Pośpiesz się.
- Nie chcę iść do Akademii dla kapłanek!! - wybuchła Ann.
- Musisz - odpowiedział bezwzględnie ojciec.
- Ty dobrze wiesz, że to nie jest moje przeznaczenie! Czemu mnie nie bronisz?! - wytknęła mu z żalem.
- Już na ten temat rozmawialiśmy.
- Czemu nawet nie próbujesz?
- Dość. Idź do sali! - rozkazał zdenerwowany.
- Nie możesz mi rozkazywać! - wrzasnęła bliska płaczu.
- Co tu się dzieje? - spytała twardym tonem jedna z jej sióstr - wysoka kapłanka, która właśnie weszła.
- Nie chce... - zaczął Busher, jednak ugryzł się w język, gdy przypomniał sobie jego rolę.
- Nie pójdę!! - ryknęła Annabel.
- Owszem pójdziesz - rzekła twardo.
- Czemu... - zaczęła, lecz urwała, wiedząc że już nic nie wskóra. Wyszła z pokoju z ponurą miną i ruszyła w stronę sali...
Annabel niechętnie powlokła się do sali. Zastała tam Opiekunkę Baenre, siedzącą na ogromnym tronie. Popatrzyła na nią z wyższością i spytała:
- Jak się czujesz przed wyjazdem?
- Nie pytaj - warknęła Ann.
- Dostałam informację, że masz wyruszyć do Akademii już teraz. - powiedziała ze złośliwym uśmiechem. - Coś chcesz jeszcze dodać?
- Nawet nie wiesz ile... - mruknęła niesłyszalnie pod nosem, a odpowiedziała głośno - Nie.
- To dobrze. A więc zobaczymy się jak będziesz już Wysoką Kapłanką - rzekła na pożegnanie, kładąc nacisk na ostatnie dwa słowa, a Annabel rzuciła jej mordercze spojrzenie.
Widząc Akademię Arach-Tnilith, Ann myślała, że zwymiotuje. Opuściła posępnie głowę i ruszyła za drowkami, które przbyły z nią do Akademii. Po uroczystym otwarciu, młode kapłanki udały się do swoich pokoi. Annabel zajęła sobie łóżko w samym kącie. Obserwując swoje rówieśniczki miała ochotę na uduszenie kogoś.
- Witaj - powiedziała do niej drowka, która miała miejsce obok niej - Jestem Cashmi z domu Melam. A ty?
- Annabel Baenre - mruknęła gniewnie.
- Masz "trochę" dziwne imię - odpowiedziała ze złośliwym uśmiechem.
- Czemu masz czarne włosy? - spytała drowka parę łóżek dalej.
- Nie twoja sprawa - warknęła.
- Ja wiem. Znam takie osoby. Pewnie miałaś matkę faerie. - palnęła inna dziewczyna, siedząca obok niej.
Wspomnienie o matce zabolało Annabel i natychmiast zerwała się z miejsca.
- Zajmij się lepiej swoją matką, bo niedługo może spotkać ją coś przykrego.
- Co? - spytała bezczelnie.
- Coś - odpowiedziała obojętnie.
- Nawet nie wiesz co. Poza tym moja matka cieszy się wielką łaską Lloth! - pochwaliła się ów drowka.
- Schowaj sobie tę łaskę Lloth, nie powiem gdzie! - krzyknęła Ann, a w pokoju zapanował szum.
Pół-drowka nie wytrzymała i wyszła z hukiem z pokoju. Przeszła się pare razy po całej Akademii, jednak zatrzymała się, gdy w pobliżu usłyszała rozmowę. Schowała się za ścianą.
- Musimy na nią zwracać szczególną uwagę. - powiedziała jedna z sióstr Ann, która uczyła w Akademii. - Miała matke faerie, więc dobroć przelewa się przez nią strumieniami.
- Więc musimy ją zalać złem, a przede wszystkim uświadomić jej, że Lloth jest najważniejsza. - powiedziała inna kapłanka.
- To nie będzie takie proste. Jest zbyt uparta.
- Wierz mi. Każda moja uczennica ukończyła tę szkołę ze wspaniałym wizerunkiem. Z nią będzie tak samo.
Siostra Annabel - Shynia - nic nie odpowiedziała. Chciała zachować uwagi co do Ann dla siebie. Powoli obie kapłanki odeszły i skręciły w lewy korytarz.
Annabel odetchnęła. Więc to tak. Chcą ze mnie zrobić jakąś wymyślną, durną kapłankę - pomyślała ze złością. Nic z tego. Ona się nie da na to nabrać...
Wróciła niechętnie do swojego pokoju, gdzie panowała absolutna cisza. Wszystkie drowki spały. Ann od razu rzuciła się na swoje łóżko i zasnęła...
Mam nadzieję, że zainteresuje... Jakby nie było coś niezrozumianego to pisać, a ja natychmiast wyjaśnię.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 19:00, 19 Paź 2005 |
|
|
|
|
Messiak
Pseudoratownik medyczny
Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 905 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Nie wiesz gdzie jestem? Odwróć się... Płeć: ona |
|
Re: Where is my place in this fool world? |
|
W pierwszym momencie nie skojarzyłam o kie książki chodzi ()
mądra jestem, ne? XD
| | Wiedział, że jeśli to zrobi rozgniewa Opiekunkę i pajęczycę Lloth. |
Ale po tym już skumałam (chyba ). Wojna Pajęczej Królowej? XD Czy jakoś tak? Czy tylko mi szajba odbiła?
Ale opowiadanie jest super, mi się podoba Takie MROCZNE i ZŁE XD
Chyba lubisz te klimaty I dobrze w nich wypadasz najwyraźniej
I lubisz drowki XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 20:38, 19 Paź 2005 |
|
|
golem4
brak rangi :P
Dołączył: 20 Paź 2005
Posty: 56 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
|
|
|
fajne opowidanie.. nei mam pojęcia z jakiej to książki ale podobno w grze Baldur's Gate wykorzystano chyba własnie coś takiego jak "Forgotten Realms"...Czekam niecierpliwe na kolejne epizody..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 12:53, 20 Paź 2005 |
|
|
Annabel
brak rangi :P
Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z Podmroku... |
|
Re: Where is my place in this fool world? |
|
| | W pierwszym momencie nie skojarzyłam o kie książki chodzi ()
mądra jestem, ne? XD
| | Wiedział, że jeśli to zrobi rozgniewa Opiekunkę i pajęczycę Lloth. |
Ale po tym już skumałam (chyba ). Wojna Pajęczej Królowej? XD Czy jakoś tak? Czy tylko mi szajba odbiła? |
To znaczy... Wojna Pajęczej Kroólwej... Też czytałam. Tu ogólnie chodzi o cały Faerun.
Dobra. Kolejna część. I dzięki za komentki :]
________________________________________________
Mijały dni, miesiące, lata... Annabel nauczyła się, że może zaufać i polegać tylko na sobie. Starać się, by nie wpojono w nią tej całej nienawiści i złości. Jednak czy jej się to udało?
***
Kolejny dzień. Lekcja, na której uczyły się władania bronią nie była tak wyczerpująca jak sprawowanie zaklęć kapłańskich. Musiały w zasadzie nauczyć się walczyć wszystkim. Ann nauczyła się już posługiwać każdym mieczem. Poczynając od dwuręcznego, a kończąc na półtora-ręcznym. Tym razem miały wybrać jakąkolwiek broń, a potem nauczyciel dobierał je w pary i walczyły. Ann na samym początku roku szło kiepsko, jednak gdy poznała tutejsze zasady zorientowala się, że dla słabszych nie ma litości...
Tym razem wybrała półtorak. Nauczyciel dobrał ją do pary z Loren - drowką, której Annabel nienawidziła od samego początku.
- Obym cię przez przypadek zabiła. - syknęła w jej stronę Loren. Ann nic nie odpowiedziała, tylko obserwowała każdy jej ruch. Najpierw zrobiła klikanaście uników, by ją zmeczyć. Jednak ona tego nie dostrzegała. Wciąż wykonywała naróżniejsze kombinacje, byle tylko ją powalić.
- No dalej! Zaatakuj mnie. - mówiła ze złością - Ale przecież ty jesteś faerie. Faerie nie zabijają. Twoja matka też była taka święta?
Annabel nie reagowała. Wiedziała, że ignoracja to najlepszy sposób, jednak długo tak nie wytrzymała. Wykonała pare manewrów i w końcu powaliła Loren na ziemie kopniakiem i przyłożyła jej miecz do gardła.
- No dalej... - szepnęła drowka.
Ann odstawiła miecz od jej szyi i zaczęła się powoli cofać. Loren nie dała za wygraną i natarła na nią spowrotem. Pół-drowka szybko obróciła się i przejechała mieczem po jej ramieniu. Loren nie zwróciła na to uwagi i dalej atakowała przez cały czas przeklinając elfy szlachetne. W końcu Annabel nie wytrzymała i wbiła miecz w jej serce. Gdy Loren upadła dopiero wtedy Ann zorientowała się co zrobiła. Popatrzyła na swoje dłonie, a potem na "dzieło" jakie dokonały. Pół-drowka stała nad martwą Loren i po chwili uciekła w najdalszy zakątek Akademii.
Ann stanęła zmęczona przy schodach. "Co ja zrobiłam?? Jak mogłam?!"-zastanawiała sie gorączkowo. O dziwo, nawet nie płakała. Nie czuła nic. Czyżby drowy już wywarły na nią taki wpływ? Czy stała się zła? Czy bedzie jeszcze gorzej? Te pytania dręczyły Ann jeszcze przez wiele miesięcy...
Nauczycielka podbiegła do ciała Loren i zbadała jej puls. Następnie wstała i z rezygnacją pokręciła głową.
- Zawołajcie kogoś, by wziął ciało tej kretynki. - powiedziała szorstko do drowek - JUŻ! - ryknęła, a one rozpierzchły się w popłochu.
- Głupia ignorantka. - mruknęła kopiąc Loren i odeszła powiedzieć o tym zdarzeniu siostrze pół-drowki...
***
Kolejny dzień i kolejna lekcja, po śmierci jednej z kapłanek. Reszta drowek nie była zbytnio wstrząśnięta tym zdarzeniem. A jednak wolały trzymać się z daleka Annabel, której nawet to pasowało. Przynajmniej uniknęła kolejnych zaczepek z ich strony.
- Więc podsumowując co zrobicie, gdy spotkacie na swojej drodze faerie? - spytała nauczycielka. Drowki w ogóle nie zwracały uwagi na to co mówi. Gawędziły wesoło i do czasu, do czasu wybuchały szyderczym śmiechem. Ann siedziała na samym końcu i prawie zasypiała.
- CISZA! - huknęła nauczycielka trzaskając batem. Annabel poderwała się gwałtownie z niezadowoloną miną.
- Więc co zrobicie, gdy spotkacie na swojej drodze faerie?-powtórzyła głośno.
- Zabijemy... - zaczęła nieśmiało jedna z kapłanek.
- To dobre rozwiązanie... Jednak jest lepsze. Jakie? - odpowiedziała nauczycielka.
- Podarować jako ofiarę dla Lloth? - spytała niepewnie Cashmi.
- Zgadza się. - pochwaliła - I jutro... - przerwala widząc, że Annabel trzyma rękę w górze - Słucham?
- Jakie są dowody na to, że faerie nas wygnały z Powierzchni?
Nauczycielka i drowki wytrzeszczyły na nią oczy.
- To może potwierdzić Lloth... - zaczęła niepewnie.
- To czemu tego nigdy nie zrobiła? - przerwała Ann.
- Skąd wiesz, że tego nie zrobiła? - spytała tracąc cierpliwość nauczycielka, a klasa wpatrywała się w nie gorączkowo.
- A ty skąd wiesz, że TO zrobiła? - wypaliła.
- Dość!! Masz odonosić się z szacunkiem o Lloth! - wyjęła bat i strzeliła nim w Ann. Ta całkowicie nie przygotowana na taki cios upadła z raną na plecach. Drowki patrzyły wystraszone to na Annabel, to na nauczycielkę.
- Koniec lekcji. - wysyczała przez zaciśnięte zęby.
Pare minut po wyjściu rówieśniczek, Ann wstała z okropnym bólem w plecach.
- Mam nadzieję, że zapamiętasz sobie tą lekcje Annabel Beanre. - powiedziała nauczycielka mrużąc oczy. Pół-drowka przechodząc obok niej rzuciła jej płomienne spojrzenie i powoli wyszła z klasy.
Jednak wychodząc wpadła na jakąś drowkę.
- Uważaj trochę. - warknęła elfka, ubrana w bordowe szaty maga. Annabel i tak już wściekła na cały świat rzuciła jej zawistne spojrzenie i niewiadomo jak drowka wyleciała w powietrze i upadła kilka metrów dalej. Ann całkowicie zaskoczona tym co zrobiła, podbiegła do drowki i pomogła jej wstać.
- Dobra jesteś... Ale trzeba było mi powiedzieć, że chcesz się ze mną zmierzyć. - syknęła i zaczęła mruczeć jakieś zaklęcie.
- Nie! - krzyknęła Ann i popchnęła dowkę - Nie chcę walki...
- Ale ja chcę. Uwielbiam znęcać się nad kapłankami - i po raz kolejny zaczęła wymawiać zaklęcie.
- Naprawdę... Mam już tego dość! Zabij mnie! Mam dośyć Akademii! Mam dośyć drowów!! I mam dośyć życia! Zabij mnie! Skrócisz tylko moje cierpienia!! - krzyczała rozpaczliwie.
Drowka przerwała intonację i popatrzyła się zdziwiona na Annabel.
- No co ty... Nie zabiję cię. Ja nie zabijam... - zaczęła, lecz przerwała gdy zobaczyła, że po twarzy pół-drowki spływają łzy.
- Zabij mnie! - krzyknęła, krztusząc się łzami.
- Ty masz chandrę kobieto. Opanuj się na litość... - powiedziała wystraszona. Ann wciąż stała i w końcu jej spadające na ziemię łzy zamieniły się w małe kryształki.
- Jesteś inna... - szepnęła drowka, a gdy usłyszała głosy w oddali uciekła, pozostawiając Annabel szlochającą na korytarzu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 13:35, 21 Paź 2005 |
|
|
golem4
brak rangi :P
Dołączył: 20 Paź 2005
Posty: 56 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
|
|
|
O kurde.. swietne opowiadanko i mroczny klimacik.. czekam neicierpliwie na ciąg dalszy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 13:43, 21 Paź 2005 |
|
|
Messiak
Pseudoratownik medyczny
Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 905 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Nie wiesz gdzie jestem? Odwróć się... Płeć: ona |
|
|
|
Jejeje!! Ja cę więcej XD To jest wspaniałe, cudowne, przepiękne i wogóle super Klimacik fajny I fabuła wciągająca. I błędów tyż się nie doszukałam XD
Wybacz Ann, ale wywaliłam 2 posty zachęcające cię do pisania (od golema i od Amy), bo to był po prostu spam. A ja spamu nie trawię
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 14:46, 21 Paź 2005 |
|
|
Annabel
brak rangi :P
Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z Podmroku... |
|
|
|
Dobra, kolejna część... Niedługo mi zabraknie i będziecie musieli czekać dłużej (o wiele dłużej... xD).
___________________________________________
Annabel stała jeszcze przez kilka minut w miejscu ze łzami w oczach.
- Annabel! Annabel, gdzie ty jesteś??! - usłyszała nawoływanie swojej siostry i szybko otarła oczy.
- Co?! - odkrzyknęła, gdy zobaczyła Shynie na korytarzu.
- Właśnie chciałam z tobą porozmawiać o ostatnim zdarzeniu... - zaczęła jadowicie.
- Ale ja nie chce! - odburknęła i już miała odchodzić, gdy Shynia przyciągnęła ją do siebie.
- Ale ja chce. I ty masz mnie słuchać. - syknęła - Jak to zrobiłaś?
- Normalnie. Tyle osób już zabiłaś, że powinnaś wiedzieć.
- Ale ty, to nie ja. Dobrze wiem, że nigdy nie posunełabyś się do takiego czynu...
- Prowokowała mnie! - krzyknęła Ann mając ochotę na wyrzucenie jej w powietrze tak jak tamtej drowki. Jednak nie miala zielonego pojęcia jak to zrobić...
- I dlatego ją zabiłaś? Wiedziałaś, że chcesz ją zabić??
Ann szarpnęła się i uciekła od niej. Nie miała ochoty rozmawiać na ten temat...
*****
Pół-drowka leżała na łóżku. Była sama w pokoju. Reszta poszła na kolacje. Ona nie miala ochoty na jedzenie. Zastanawiala się teraz nad dwoma rzeczami. Mianowicie, jak jej się udało wysadzić w powietrze tajemniczą drowkę i co ona miała na mysli mówiąc, że jest "inna"... Nagle rozległo się pukanie. Nikt nigdy tego nie robił. Elfka poderwała się i powiedziała:"Wejdź." Ku jej wielkiemu zaskoczeniu zobaczyła ową drowką, z którą wykłócała się na korytarzu.
- Hej, przyszłam się dowiedzieć jak się czujesz? - powiedziała miło. Miała na sobie luźne ubrania i bardzo potargane włosy. Tak jakby przed kimś uciekała. Oprócz tego na jej policzku znajdowała się jeszcze świeża rana.
Ann milczała. To nie było w zwyczaju u drowa, troszczenie się o innych.
- Spokojnie. Nic ci nie zrobie... - szepnęła figlarnie i usiadła naprzeciwko niej.
- Co chcesz? - spytała w końcu pół-drowka.
- Poznać cię. - powiedziała - Jesteś inna niż reszta kapłanek. To można rozpoznać po twoim wyglądzie i zachowaniu. Jestem Kati.
- Annabel.
- Pewnie miałaś matke faerie?
- Nie lubię o tym rozmawiać.
- Dobra. Nie ma sprawy.
Zapanowała niezręczna cisza. Kati zaczęła wiercić się niespokojnie.
- Chciałaś być kapłanką? - spytała drowka.
- Nie - udzieliła bez wysiłkowej odpowiedzi Ann.
- Powinnaś być magiem. - stwierdziła niepewnie.
- Czemu?
- To w jaki sposób mnie odrzuciłaś było godne podziwu. Ja sama nie często tak potrafię. Jak to zrobilaś?
- Nie wiem - odparła zdawkowo. - Po prostu byłam wściekła...
- Nieświadomy atak pod wpływem emocji. Ho, ho! Moja panno ty będziesz magiem, jeśli tylko się przepiszesz.
- Co?!!
- Możesz zrezygnować z tej Akademii przejść do szkoły dla magów.
- Nie mogę. Poza tym nie wiem jak.
- Ja ci pomogę o ile tylko się zgodzisz.
- Nie mogę. Udusiliby mnie...
- Jak chcesz. Przemyśl to. Masz ogromną moc, jeśli jej nie wykorzystasz, zmarnujesz sobie życie na Lloth.
Kati zatrzymała się przy drzwiach i powiedziala cicho:
- Jutro o północy. Przed Akademią.
Po czym odeszła lekko zamykając za sobą drzwi. Annabel siedziala na łóżku z obojętnym wyrazem twarzy. Jednak dopiero po chwili do niej dotarło co powiedziała drowka. Może chce ją wrobić. To bardzo prawdobodobne. A jeśli ona mówi prawdę? Te myśli dręczyły Ann przez całą noc...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 17:32, 23 Paź 2005 |
|
|
Messiak
Pseudoratownik medyczny
Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 905 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Nie wiesz gdzie jestem? Odwróć się... Płeć: ona |
|
|
|
Kyaaa??!! Nowa część (już dość stara ;P), a ja jej nie czytałam??!! To niedopuszczalne XDD
Akcja się zaczyna toczyć coraz szybciej, jets coraz fajniej, ale jednego mi brakuje: masz strasznie małą ilość opisów przy dialogach. To obniża ocenę z fyfów zazwyczaj, ale tak poza tym to jest superzaste i czekam na next
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 14:45, 28 Paź 2005 |
|
|
Kalwin
Gość
|
|
|
graty,piękne opowiadanie ;p można by jeszcze dołączyć drizzta ,,i,, ^.- \,,,/
|
|
Sob 5:21, 29 Paź 2005 |
|
|
Amy
Wariatka Do Kwadratu
Dołączył: 19 Paź 2005
Posty: 154 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: spod łóżka |
|
|
|
mi też sie bradzo podoba....
jaka to była ksiązka ?
a juz wiem xD Seria jakas xD
chyba musze skads je skminic xD LoL
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 9:35, 29 Paź 2005 |
|
|
Annabel
brak rangi :P
Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z Podmroku... |
|
|
|
| | jaka to była ksiązka ?
a juz wiem xD Seria jakas xD |
Seria Forgotten Realms. Stronka do wydawnictwa, na którym można zamawiać książeczki: [link widoczny dla zalogowanych]
| | można by jeszcze dołączyć drizzta |
Eeee... Nie przepadam za nim... ;P
Dzięki za komentki i miłego czytanka życzę :]
_____________________________________________
Annabel nie poszła dziś na lekcje. Powiedziała,że źle się czuje. To oczywiście nie było prawdą. Cały czas się zastanawiała czy iść czy może nie, na spotkanie...
*****
Gdy wszystkie drowki zasnęły, Ann wymknęła się po cichu z pokoju i ruszyła do wyznaczonego miejsca. Wszystko szło świetnie. Zbyt świetnie... Elfka poruszała się bezszelstnie korytarzem, który był strasznie ciemny i musiała przystosować wzrok na podczerwień. Jednak po jakimś czasie poczuła,że ktoś ją śledzi. Przyśpieszyła kroku. Po paru minutach zaczęła biec. Ktoś złapał ją za ramię i odwrócił do siebie.
- Gdzie sie tak śpieszysz Annabel Beanre?? - usłyszala szyderczy głos. Wyrwała się z slinego uścisku i zaczęła biec przed siebie. Tajemnicza osoba była tuż za nią. Ann przyśpieszyła tempo. Wybiegła z Akademii dla kapłanek i ani się obejrzała wbiegła do Melee-Magthere - Akademii dla wojowników. Zmęczona zatrzymała się ciężko wciągając powietrze. Zaczęła się rozglądać na około siebie, stwierdzając że nikt już za nią nie biegnie. Co wcale nie oznaczało, że jest bezpieczna... Nie znała tego pomieszczenia i nie wiedziała jak się po nim poruszać. Ale napewno wiedziala, że się zgubiła. Powoli ruszyła przed siebie. Ściany były bardzo ubogie w porównianiu z Arach-Tinilith, gdzie miały one mnóstwo ozdób. Błądziła tak w ciemnościach dobre pare godzin. Nie miała po co się już śpieszyć. I tak spotkanie z Kati już jej przepadło. Spokojnie szła przed siebie, gdy usłyszała jakiś krzyk i szum.
- Zawału można dostać... - mruknęła do siebie, gdy nagle wpadła na jakiegoś drowa.
- Co to ma znaczyć?! - wydarł się wstając z ziemi, a gdy zauwarzył do kogo mówi wytrzeszczył oczy i pomógł jej wstać.
- Ja... Ja... Bardzo przepraszam... Kapłanko... - jąkał się w zakłopotaniu.
- Eeee... Nic się nie stało... To ja przepraszam. - powiedziala Annabel i dopiero po chwili zrozumiała jaki błąd popełniła. Drow wytrzeszczył oczy po raz kolejny i cały czas obserwował co zrobi.
- To... Ja już może pójde. - mruknęła po cichu i odbiegła, szybko znikając mu z oczu. Zatrzymała się przy wielkich, drewnianych drzwiach, zastanawiając się którędy ma dalej pójść.
- Tutaj jesteś... - usłyszała blisko siebie głos drowki, która pewnie ją ostatnio goniła. W tym samym momencie z pomiędzy drewnianych drzwi wybiegła grupa wojowników. Annabel nie wahając się dłużej, wbiegła mieszając się pomiędzy drowy. Usłyszała w oddali krzyk drowki.
- Wracaj do swojego szeregu! - warknął drow, gdy Ann zaczęła go wyprzedzać.
- Zamknij morde! - syknęła już wystarczająco zdenerwowana. Elfka usłyszała za sobą słowa zaklęć, jednak dalej biegła. Coś trafiło ją mocno w plecy i przewrócila się, przy okazji upadając na kilka drowów. Po chwili mroczna elfka stanęła nad nią i wyciągnęła bat. Annabel starała się po raz kolejny zaatakować ją, tak jak Kati. Jednak bez rezultatów. Drowka już miała wydać wyrok, gdy czarny promień ugodził ją w brzuch i odepchnął daleko od miejsca zdarzeń. Ktoś podniósł Ann z ziemi i pociągnął za sobą. Szybko oddalili się od przebiegu akcji i znaleźli się przed Arach-Tinilith.
- Nic ci nie jest? - usłyszała męski głos i dopiero teraz spojrzała na swojego wybawcę. Miał białe włosy opadające na ramiona i przystojną twarz. Był wysoki, ubrany w szaty maga i uśmiechał się do niej życzliwie.
- Nic. Dzięki. - odpowiedziała również z uśmiechem.
- Brawo. Znalazłam was. Już myślałam, że ja jakaś niedorobiona jestem... - powiedziała Kati, która właśnie do nich doszła.
- Nie mogłam przyjść. Ta drowka mnie śledziła, a potem zabłądziłam w...
- Daruj to sobie. To chcesz czy nie dołączyć do Akademii Sorcere?
- Myślę, że chce...
- Ty lepiej tak dużo nie myśl, bo zostaniesz mysliwym.
Ann popatrzyła się na nią z wyrzutem, jednak gdy zobaczyła jej szczery uśmiech zorientowała się, że ma do czynienia z typem żartownisia.
- Zrobimy tak. Podpiszesz się pod takim papierkiem, który ja niebawem przyniose. Zostaniesz przyjęta już dziś wieczorem. A narazie wracaj do Arach-Tinilith i zachowuj się jakby nigdy nic.
- Ale ta drowka mnie wkrótce dopadnie!
- Mortimer cie będzie ubezpieczał, więc nic ci się nie stanie - powiedziała Kati wskazując na drowa, który uratował Ann.
- A wy nie macie lekcji?
- O to już się nie martw. Panujemy nad sytuacją... - odpowiedziała drowka i szybko pobiegła do Sorcere. Annabel ruszyła niechętnie w stronę szkoły, a Mortimer szedł w pewnej odległości za nią...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 19:10, 29 Paź 2005 |
|
|
Messiak
Pseudoratownik medyczny
Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 905 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Nie wiesz gdzie jestem? Odwróć się... Płeć: ona |
|
|
|
| |
- Brawo. Znalazłam was. Już myślałam, że ja jakaś niedorobiona jestem... - powiedziała Kati, która właśnie do nich doszła.
|
To było piękne, myślałam, że nie wyrobię
Cudne jak... jak... jak aqq!! XDDD
Kurcze... Wciągające strasznie Z wyjątkową niecierpliwością czekam na nexta i mam nadzieję, że taki się pojawi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 21:14, 29 Paź 2005 |
|
|
Annabel
brak rangi :P
Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z Podmroku... |
|
|
|
Proszę, oto kolejna część. Dziękuję za komentki i życzę miłego czytania! ^^
____________________________________________________
Annabel stanęła przed swoim pokojem i rozejrzała się wokół. Mortimera już nie było, a mogła by się założyć, że przed chwilą stał za nią. Powoli weszła do pomieszczenia. Nikogo nie było. Odetchnęła z ulgą i usiadła na miękkim i dużym łóżku. Była bardzo ciekawa, kiedy Kati zjawi się z tym "papierkiem". W tej chwili do pokoju weszła Shynia.
- Czemu cię nie ma na lekcji? - spytała złośliwie.
- Źle się czuje - odparła obojętnie.
- A powiedz mi czemu się wymykałaś w nocy z Akademii, a potem biegałaś jak szalona po Melee-Magthere?
- Nie biegałam. Cały czas byłam w łóżku. - skłamała szybko.
- Aaach, tak... W takim razie czemu jedna z wysokich kapłanek widziała cię, a potem próbowała dogonić?
- Zapytaj się jej, jak ma zwidy.
- Uspokój się!
- Po prostu niech ci sie przyzna, że ma omamy! Nie biegałam po Akademii w nocy!
- Nie kłam przede mną!! Wszyscy dobrze wiedzą, że wykradłaś się z Akademii w nocy!! - wrzasnęła zdenerwowana. Ann milczała.
- Każdy może to potwierdzić!! Wysoka Kapłanka, Mistrz w Melee-Magthere i wojownicy! - krzyknęła i czekała na reakcję Annabel. Ta cała czas wykazywała obojętną minę. Shynia ciągnęła dalej:
- Czego tam szukałaś?! Chciałaś kogoś spotkać?! Czy szukałaś nocnych wrażeń u wojowników?!
Pół-drowka cały czas milczała.
- Kim jest ten mag, który wyciągnął cię z kłopotów? - spytała się nagle jadowicie i cicho.
- Nie wiem. - odparła szybko.
- Jak się dowiesz to zwróć się do mnie. Twoją karą będzie podwojona praca na lekcjach. A teraz idź do sali.
Elfka nie ruszała się z miejsca.
- Teraz!! - ryknęła Shynia, a Annabel chcąc, czy nie powlokła się na lekcje...
*****
Ann siedziała sama w sali i pisała trudną i nudną notatkę.Kapłanki nie było w pobliżu. W tej chwili do klasy wpadła Kati z Mortimerem.
- Słuchaj. Tej... Tego papierka nie udało mi się dzisiaj zdobyć. Obiecuje, że będziesz go miała jutro! - powiedziała drowka na jednym wydechu i zaczęła kaszleć.
- Mówiłem jej, żeby posłała Methew'ego, ale ona się uparła i koniec. -powiedział naburmuszony Mortimer.
- Zamiast kwęczeć, znajdź Methew'ego! - krzyknęła Kati.
- A kto będzie jej pilnował? - spytał drow.
- Ja. Częściowo... Mam nadzieje, że poczekasz...
- A mam inne wyjście? - spytała rzeczowo Ann.
- Nie. - powiedziała po długim namyśle. - Szukaj go, a nie stój jak kura na grzędzie!!
Elf prychnął i mrucząc coś pod nosem wyszedł z sali.
- No to ja będę od czasu, do czasu do ciebie zaglądała. - mruknęła i także wybiegła z pomieszczenia zostawiając Annabel nad wypracowaniem...
*****
Drowki siedziały spokojnie w obszernej sypialni, gdy weszła do niej Wysoka Kapłanka oznajamiając, by udały się do ceremonialnej sali. Przejęte ruszyły szybko w tamtą stronę. Pół-drowka szła na samym końcu, niezbyt obchodząc się tym co dzieje. Gdy weszła do sali zauważyła, że były tam zgromadzone prawie wszystkie kapłanki. Nie była to najbardziej uroczosta z dużych sal, ale i tak odgrywająca znaczącą rolę. Tam poświęcano ofiary złej boginii Lloth. Pomieszczenie było oświetlone magicznymi ogniami faerie i mimo to, nie było w nim jasno. Z sufitu zwisały ogromne, bordowe firany, a wzdłuż ścian były wybudowane eleganckie kolumny.
- To wielki zaszczyt dla was wszystkich uczestniczyć w tej ceremonii! - powiedziała nagle głośno jedna z Wysokich Kapłanek i w sali zapanowała cisza.
- Akurat... - mruknęła do siebie Ann i poczuła karcące spojrzenia swoich rowieśniczek.
- Oddamy dziś specjalne dary dla Lloth. Proszę wprowadzić ofiary!
Do sali wprowadzono jedną elfke faerie z długimi, złotymi włosami i jednego, młodego drowa. Przywiązano ich do słupów i kapłanki zaczęły śpiewać pieśń ku chwale Lloth. Annabel nie śpiewała. Była zszokowana tym co chcą zrobić. Po kilkunastu minutach przestały śpiewać i zapanowała cisza. Wysoka Kapłanka mówiła coś jeszcze przez pół godziny, po czym wyjęła nóż i powoli zaczęła podchodzić do ofiar. Ann nie wytrzymała i wybiegła na środek, zastawiając swoim ciałem ofiary.
- Nie możecie ich zabić! - krzyknęła nie tracąc, ani jednej chwili.
- Odsuń się bezmyślna drowko. - warknęła kobieta.
- Zabijecie ich i co? Co wam to da? Łaskę Lloth? Jaką łaskę?! Ona was oszukuje! Splątała was wszystkich w swe sieci, a wy naiwni dajecie się na to nabierać! - ciągnęła głośno.
Shynia wściekła wyciągnęła bat i zadała potężny cios w swoją siostre. Annabel przygotowana na to, utrzymała się w miejscu i zignorowała to. Po nodze zaczęła jej spływać krew. Shynia zadala kolejny cios, następny i następny... Ann stała uparcie w miejscu i zaciskała zęby. W końcu Wysoka Kapłanka wyjęła swój bat i uderzyła z całej siły w elfke. Pół-drowka przewróciła się i straciła przytomność...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 18:15, 03 Lis 2005 |
|
|
Messiak
Pseudoratownik medyczny
Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 905 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Nie wiesz gdzie jestem? Odwróć się... Płeć: ona |
|
|
|
Kyaa!! Next!! XD Nareszcie!! XD
Ann, jezdeś wspaniała! Twoje opowiadanie jest wspaniałe! Świat jest wspa... No dobra, zagalopowałam się XDD
Ale błędów nie widzę, a fabuła jak wciągła, to nie ce puścić XDD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 22:01, 03 Lis 2005 |
|
|
Stoshek!
Pani Chatłin!
Dołączył: 01 Lis 2005
Posty: 259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: bocian przyniósł :D |
|
|
|
Fane Annabel...ale nie przeczytałam od początku XD bo Stoshek leniwy...kiedyś przy okazji...to jest GOTHyckie! I mhoczne (by Melek of kors XD)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 14:22, 18 Gru 2005 |
|
|
Groke
Her Infernal Majesty
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 361 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/4 Skąd: Narodziłą się z kompostu! XD |
|
|
|
Złe i mhoczne jest piękne! Gotyk rządzi!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 13:31, 17 Lut 2006 |
|
|
Annabel
brak rangi :P
Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z Podmroku... |
|
|
|
Zacięłam sie trochę z tym dodawaniem nowych części
_______________________________________________________
Mortimer biegł przez korytarz Akademii Sorcere - jednej z najniebezpieczniejszych szkół Tier Brache. Stanął na jednym z rozwidleń i czekał. Usłyszał krzyk i huk. Zachichotał i pobiegł w stronę odgłosów.
- Nareszcie cię znalazłem Methew! - powitał pewnego drowa o drobnej posturze, krótkich włosach i wyjątkowo wyłupiastych, wodnistych oczach. Methew popatrzył się na niego wystraszonym wzrokiem i zrobił minę niewiniątka.
- Daruj sobie te żałosne wyrazy. Jesteś nam potrzebny. - ciągnął drow.
- Najpierw to mi pomóż wstać! - warknął Methew. Mortimer podszedł do niego i szybko postawił go na nogi, tłumacząc co i jak ma zrobić.
- Na kiedy mam ci to przynieść? - spytał drobny elf.
- Jak najszybciej. Czyli dzisiaj. Jeśli tego nie zrobisz będziesz wisiał na słupie Sorcere przez cała noc... - pogroził złośliwie drow.
*****
Annabel obudziła się w ciemnej i wilgotnej celi. Rozejrzała się wokół siebie i wstała. Poczuła okropny ból na plecach, nodze i ramionach. Podeszła do krat i próbowała się wydostać.
- To nic nie da... - usłyszała cichy głos dobiegający z celi obok.
- Kto... Kim jesteś? - zająknęła się zaskoczona.
- Elfem... Leśnym... - powiedział mężczyzna, wyłaniając się z ciemności. Miał długie brązowe włosy i identycznego koloru oczy. Był odziany w zbroje, jednak nie posiadał przy sobie żadnej broni, co było dużym zaskoczeniem dla Annabel. Uczyła się, że elfy leśne zawsze noszą przy sobie przynajmniej łuk. Najwyraźniej został mu odebrany przy pojmaniu.
- Co tutaj robisz? - spytała z niedowierzaniem.
- Siedzę. Powoli żyje... Niedługo pewnie umrę. Za długo mnie tu trzymali.
- Poświęcą Lloth?
- Tak...
- Znowu... Nie, nie! Nie wierzę w to. To pewnie moja wina. Przeciwstawiłam się, to pewnie teraz zabiją jeszcze więcej osób...
- Uspokój się. To nie twoja wina...
Zapanowała cisza. Ann chodziła zdenerwowana po celi, a elf stał spokojnie przyglądając się jej z zainteresowaniem.
- Kto ci to zrobił? - spytał w końcu wskazując na jej rany.
- Moja siostra. - mruknęła bezinteresownie.
- Elfy na Powierzchni nigdy, by czegoś takiego nie zrobiły drugiej osobie. A tym bardziej rodzeństwu. - powiedział z westchnieniem i nagannym tonem.
- Jak jest na Powierzchni? - spytała nagle zatrzymując się.
- Po co ci to wiedzieć?
- Moja matka była elfką szlachetną. Chciałabym się dowiedzieć więcej o krainie, w której żyła.
- Dobrze. - przytaknął elf z uśmiechem i zaczął opowiadać.
Annabel wsłuchiwała się z wielkim zainteresowaniem w jego słowa. Gdy skończył westchnęła ciężko.
- Wspaniale... - powiedziała z rozmarzona.
W tej chwili do celi elfa weszli strażnicy i pociągnęli go za sobą. Nie stawiał oporu.
- Gdybyś kiedykolwiek była na Powierzchni pozdrów ode mnie elfy leśne. - szepnął do niej.
Ann jeszcze długo rozmyślała o elfie, którego imienia nigdy już nie poznała...
*****
- Mam nadzieje, że to cię nauczyło dyscypliny? - powiedziała Shynia, gdy po kilku dniach wypuścili ją z celi. Annabel nic nie odpowiedziała. Ruszyła szybko przez korytarz do swojego pokoju. Nagle drogę zastąpiła jej Kati.
- Nareszcie!! Kochana coś ty zrobiła, że tak cię długo trzymali... -powiedziała uradowana.
- Ja... - zaczęła, jednak drowka jej przerwała i pociągnęła za sobą:
- To było pytanie retoryczne. Oczywiście wiem co zrobiłaś...
Wyszły szybko z Akademii dla kapłanek i dotarły do Sorcere. Tam skierowały się do jakiegoś ciemnego korytarza. Annabel czuła się w tym miejscu nieswojo.
- Masz tą kartkę? - spytała się Kati Methew'ego.
- Mam...
- Dobra. Wchodzimy teraz do takiego miejsca, gdzie mogą cię przyjąć albo nie. Masz się pilnować...
- Dobrze... - jednak zanim zdążyła dokończyć zdanie znalazła się przy wielkim biurku. Kati usiadła obok niej i pewien straszy drow zaczął zadawać pytania Annabel ze wszystkiego. Po dwóch godzinach, Ann usłyszała te upragnione słowa:
- Jesteś przyjęta, jednak masz sie pilnować. Jedna wpadka i wylatujesz. To jest Akademia dla mężczyzn i przyjmujemy nieliczne kobiety.
Kati wrzasnęła uradowana, jednak szybko się opanowała, gdy zobaczyła karcące spojrzenie mężczyzny.
Wybiegły z pokoju i Kati zamykając drzwi krzyknęła:
- Jest!!! Udało się!!
- Moje gratulacje! - powiedział Mortimer przytulając Annabel. A w tym samym czasie drowka z przejęcia trzepnęła Methew'ego w plecy, a ten przewrócił się na ziemię. Annabel zdążyła tylko wykrztusić:
- Dziękuję...
Kati zaraz po tym pociągnęła Ann do swojego pokoju. Gdy weszły, elfka zobaczyła przepiękną sypialnie z eleganckimi ścianami i łóżkami z baldachimami. W sumie w pokoju znajdowały się dwie szafy, parę małych szafeczek i cztery łoża. Na podłodze leżał czarno - bordowy dywan z ozdobnymi runami. Naturalnie w Akademii Arach-Tinilith także miały podobne pokoje, jednak Annabel bardziej podobało się tu, ponieważ nie miała takiego uprzedzenia jak do tamtej szkoły.
- Są tutaj jeszcze dwie drowki, ale one przychodzą tylko na noc. Zresztą nawet to zdarza się rzadko... - powiedziała wesoło drowka, mrugając łobuzersko do Ann i ciągnęła dalej. - Pomyślałam, że będziesz chciała mieć łóżko w kącie, więc ci je ustąpiłam...
- Ale skąd... - zaczęła Annabel, jednak Kati znów jej przerwała:
- Lekcje zaczynają się... o... o-o... rano.
- Tylko, że ja nie mam żadnych książek i nic nie umiem z magii!
- Eeech... Jesteś w klasie razem ze mną. Postarałam sie o to. Ale ja jestem od ciebie starsza i więcej umiem.
- No właśnie...
- Więc przez rok nauczyciele nie będą od ciebie nic wymagali. A ja się zobowiązałam do nauczenia cię tego, czego ja się nauczyłam przez pięć lat. Ale po terminie, będziesz traktowana tak samo ja inni uczniowie.
- Jak ja się wyrobię?
- Spokojnie. To co ze mną zrobiłaś przy naszym pierwszym spotkaniu nie było proste. Pewnie niedługo staniesz ze mną do pojedynku. A może nawet mnie pokonasz...
Słowa otuchy jakie powiedziała Kati, dodały Ann pewności siebie. "Może nareszcie będę miała spokój... Moje życie będzie się teraz toczyło spokojnie...". Jednak szybko odegnała te myśli. Wiedziała, że jej kłopoty się jeszcze nie skończyły. A wręcz przeciwnie. Powiększyły się jeszcze bardziej...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 19:34, 17 Lut 2006 |
|
|
Groke
Her Infernal Majesty
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 361 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/4 Skąd: Narodziłą się z kompostu! XD |
|
|
|
Ya! Pełen szacunek i podziw.
Piszesz... super.
Podoba mi sie to wszystko, te słowa, te kolory, którymi koloryzujesz swoje opowiadania. A najlepsze jest to, że piszesz częśto. Nie to co inni. i częśc namiesiąc.
EKSTRA
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 20:41, 17 Lut 2006 |
|
|
Tak.Toperz
Samica Batmana XD
Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/4 Skąd: a SKĄDże! |
|
|
|
Eeee... a gdzie być następna część? *jaskiniowiec szukać nexta* Świetny ficek. Ju ar de best. I to wszystko w takim nastroju... mrocznym *bu!*.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 20:52, 26 Lut 2006 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|