Forum FanFick Forum Strona Główna FanFick Forum
Forum FanFicków o różnej tematyce
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Mikitori

 
Odpowiedz do tematu    Forum FanFick Forum Strona Główna » + Opowiadania Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Mikitori
Autor Wiadomość
Sakura93
brak rangi :P



Dołączył: 04 Wrz 2008
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Pomorze
Płeć: ona

Post Mikitori
- Sakura! Mizuki! Areshi! Rinoiiiiiiiii!!!! - krzyczał resztką sił Hiro odrzucając gruzy świątyni Shigarii.
Ledwo miał świadomość tego co robi, ból przejął nad nim znaczną kontrolę, jednak próbował z nim walczyć. Musiał ich znaleźć. Padał deszcz... kręciło mu się w głowie, krwawił, bluzę miał rozdartą, spodnie w strzępach, zgubił gdzieś medalion... Obsypany ziemią, ranny i ledwo trzymający się na nogach wyglądał jakby dopiero co wstał z grobu.
- Mizuki! Sakura! Rinoi! Areshiiiiiiiiii...

Obudził się, otworzył oczy.. nic nie widział. Wokół było cicho, kompletna pustka, nie słyszał pogwizdywania wiatru, spadających kropli deszczu, nie słyszał nic...
„Umarłem? - pomyślał z dziwnym spokojem, nie chciał umrzeć.
Próbował się poruszyć... lecz na próżno. Jego ciało kiedyś tak sprawne i giętkie teraz odmówiło mu posłuszeństwa.
Próbował coś powiedzieć, z jego ust wydobył się tylko cichy jęk ...
- Nareszcie! - zawołał z daleka kobiecy głos – Obudził się!
Usłyszał stukot bieganiny, ktoś z trzaskiem wpadł do pokoju.
- Żyje? - spytał roztrzęsiony męski głos
„A więc jestem w szpitalu” pomyślał, poczuł na swojej ręce gorący dotyk dłoni tak dobrze mu znanej
- Hiro... - szepnął błagalnie jego ojciec
- ...
- Czemu on się nie odzywa?!
- Spokojnie – powiedziała opiekunka – Trochę minie za nim opuści go szok...
- Pójdę po ordynatora, żeby zdjął opatrunek... - wyszła
- Hiro... synu...
Milczenie jakie zapanowało było niezwykle denerwujące dla obu stron. Wreszcie zjawił się ordynator.
- Witam państwa - rzekł
- Witam? - prychnął jego ojciec
Nigdy nie słyszał u niego tego tonu... przerażał go w ten sposób jakby stało się coś strasznego...
- Proszę być dobrej myśli, chłopak żyje, miał dużo szczęścia... siostro... zdejmujemy opatrunek
Poczuł, że obca ręka dotyka jego czoła, podnosi głowę. Niespodziewanie oślepiło go światło szpitalnej lampy, zmrużył oczy, chciał krzyczeć, na domiar złego bolało go nie ustępliwie prawe ramię.
- To na tyle, to my już pójdziemy... proszę go nie męczyć, stracił mnóstwo krwi, nadal jest osłabiony – rzekł ordynator i wyszedł wraz z pielęgniarką
Ojciec Hiro rozpłakał się na dobre
"Nigdy nie był silny psychicznie" pomyślał chłopak
- Synu.. mówiłem Ci... nie ryzykuj
Chciał zaprotestować, to on nikt inny mówił ciągle żeby dawał z siebie wszystko, nie mógł odwrócić głowy aby spojrzeć mu w oczy, leżał sparaliżowany patrząc się tępo w sufit i mrużąc oczy, nie chciał ich zamknąć – ilekroć to robił widział ich uśmiechnięte twarze.
- Trzeba było zrezygnować kiedy była okazja... - nadal chlipał – może nie miałem ostatnio dla ciebie zbyt dużo czasu....
„Zbyt dużo?” Hiro nie mógł uwierzyć w to co usłyszał - „Zbyt dużo?”. W ogóle go nie miał! Ciągle siedział w USA!
- Ra..ratowałem ... - wyszeptał przerywając mu w pół słowa – Ratowałem ich...
- Takao ... odpocznij – powiedział ojciec odchodząc od jego łóżka, obejrzał się przez ramię uśmiechnął się smętnie i dodał - dziadek odwiedzi Cię jutro...

W nocy nie mógł spać, na próżno próbował wychwycić ostatnie wspomnienia, walkę, zawalenie się świątyni – nie pamiętał to jak przez mgłę, jednak nie mógł zapomnieć wyrazu triumfu i pogardy Hiruki'ego oraz jego kumpli.
Próbował walczyć z paraliżem. Rano nawet udało mu się w zaskakująco szybkim tempie poruszyć palcem wskazującym przy prawej ręce.
Po odwiedzinach ordynatora usłyszał za drzwiami ciche szepty...
- To niesamowite, w życiu nie miałem pacjenta, który by robił takie postępy w tak krótkim czasie, ale wątpię czy będzie mógł nadal walczyć..
Wesoły śmiech dziadka Hiro rozległ się po pustym holu
- Spokojnie, będzie mógł – powiedziała rozbawiona – Nie pamięta doktor jak to było ze mną?
- Tak, dobrze pamiętam.., oby pani się nie myliła, Hiro jest świetnym zawodnikiem, cały świat to wie
- Dlatego mu się uda..
Hiro słyszał każde słowo, na dźwięk głosu swojej babci znowu zapragnął walczyć - nie tylko z paraliżem. Drzwi otworzyły się, do pokoju wpadło przyjemne, chłodne powietrze.
- Wstawaj Hiro! – powiedziała donośnie rozbawiona babcia, otwierając okna na całą szerokość – Tak już lepiej
- Ohayo – przywitał się słabo Hiro
- Widzę, że odzyskałeś głos – uśmiechnęła się
- Trochę – odpowiedział, próbując się uśmiechnąć
- Co to za grymas? - prychnęła żartobliwie jego opiekunka – stać cię na więcej
- Żyją?
- Nie wiadomo – odparła zgodnie z prawdą babcia, nie miała zamiaru ukrywać przed nim niczego.
Pochyliła się nad wnukiem tak aby ten ją dobrze widział. Naprawdę przyjemnie było znowu zobaczyć tę jej wiecznie uśmiechniętą, zaciętą, pokrytą zmarszczkami i bliznami twarz. Oto stała przed nim rozbawiona 70 – latka, jego nauczycielka życia, była mistrzyni Mikitori i jednocześnie jego babcia.
- Słyszałam, że poruszyłeś palcem – rzekła z nieudawanym podziwem – Bardzo dobrze, jeżeli odziedziczyłeś po mnie geny to się nie poddasz i wkrótce wyzdrowiejesz. Dasz radę, jesteś mistrzem...
- Nigdy nim nie byłem... - szepnął chłopak - To już nie ma sensu...
- Co ty mówisz, do cholery? Co się z tobą stało???
- Zmądrzałem
- Zmądrzałeś? - spytała zdziwiona pochylając się bliżej – chyba zgłupiałeś – roześmiała się
Tak, to był jego babcia w całej okazałości - mówiła prawdę prosto z mostu , nie litując się. Za to ją kochał.

Rehabilitacja zaczęła się dwa tygodnie później, Hiro już spokojnie mówił, poruszał rękoma jednak jeździł na wózku inwalidzkim. Po następnych dwóch tygodniach pozbył się i wózka, mógł normalnie chodzić, ale za nim odzyskał pełną kontrolę nad swoim ciałem minęły trzy miesiące.
Jego psychika także wymagała odpoczynku
- Nie możesz mi zabronić walczyć! - denerwował się ilekroć ojciec wspominał o zakazie
- To dla twojego dobra, nie chce żeby to się powtórzyło...
- Synu... nie zabronisz mu robić tego co kocha – próbowała ułagodzić sytuację babcia
- Mama niech się nie wtrąca!
- Niby czemu?! - odpowiedział Hiro – To ona się mną ostatnio opiekowała – nie ty...
Ojciec spuścił głowę, wiedział, że jego zakazy są do niczego, Hiro pochodził z rodziny Sorezore – która nigdy się nie poddawała, walczyła do końca i była uparta - przykład - Babcia Hiro. Przypominał mu jego samego w latach młodości, tyle tylko, że on powziął mniej niebezpieczną pracę jako trenera amerykańsko-japońskiej drużyny Mikitori.
- Hiro.. - zaczął łagodnie, lecz go już nie było – Mamo... gdzie on się podział?
- Ćwiczy
- Jak to ćwiczy?! Ma zakaz!
- Chyba żartujesz, że on się ciebie posłucha – prychnęła – Teraz go od tego nie odwrócisz, sam go zainteresowałeś.. poza tym... pragnie zemsty ...nie odpuści Hiruki'emu, wiesz dobrze... przynajmniej ja bym nie odpuściła
- Wiem
Spojrzał w okno babcinego domu... widział go, podnosił się, robił pompki, ćwiczył, biegał – jeszcze szybko się męczył. Kiedyś potrafił przebiec całe miasto i nawet się nie spocił, teraz – trudno mu przebiec nawet dookoła domu. Babcia miała rację – to on zainteresował Hiro Mikitori teraz zastanawiał się czy dobrze uczynił. Hiro nie trzeba było namawiać, już w wieku 7 lat zaczął ćwiczyć, wraz z Areshi'm. Bez tchu ćwiczyli 8 lat, potem turniej... te wszystkie walki jakie odbywali rok temu były niczym w porównaniu z półfinałem i finałem... Sakura, Mizuki... no i Rinoi (który od samego początku mu się nie podobał). Spojrzał na stanowczą twarz syna, ślady potu spływały mu po ciele. Jednak – ćwiczył dalej. "Z jednej strony - myślał - Hiro został mistrzem i był ... jest szczęśliwy..."

Chłopak próbował się podnieść z mokrej od rosy trawy, z niewiadomych powodów czuł się jak pies, bezbronny, bezradny. Kiedy udało mu się stanąć na nogach spojrzał w niebo. Przejaśniało się, wschodziło słońce, o tej porze wraz z resztą ćwiczyli, walczyli ze sobą w ramach treningu, Hiro przeważnie walczył z Rinoi'm – zawsze był remis, nie udawało im się siebie pokonać i nie chodziło tu o przyjaźń, bardzo chcieli się przekonać który jest lepszy.. walczyli aż zabrakło im tchu.
Zemszczę się – przyrzekł niebu i zabrał się do dalszych ćwiczeń.

Jeżeli się wam podoba... mogę dodać kolejny rozdział xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sakura93 dnia Czw 20:26, 04 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Czw 20:14, 04 Wrz 2008 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum FanFick Forum Strona Główna » + Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin