Forum FanFick Forum Strona Główna FanFick Forum
Forum FanFicków o różnej tematyce
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Hogwart dla polaków... a czemu by nie? :P
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Odpowiedz do tematu    Forum FanFick Forum Strona Główna » + Potter Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Hogwart dla polaków... a czemu by nie? :P
Autor Wiadomość
Tak.Toperz
Samica Batmana XD



Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/4
Skąd: a SKĄDże!

Post
No. Własnie! Zgadazam się z ta co krzynęła przede mną! jee!


Post został pochwalony 0 razy
Pią 21:20, 03 Mar 2006 Zobacz profil autora
Zmora
Skarb Messiaka <3



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 741
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Zadupia
Płeć: ona

Post
a mi się ten ficek podoba strasznie, ale sie nie mogę do czytania zebrac... :/


Post został pochwalony 0 razy
Pią 20:15, 24 Mar 2006 Zobacz profil autora
Kajkodżet
Lynniątkostwórca XD



Dołączył: 08 Sty 2006
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: ona

Post
Czytałam TMM i mi nie podeszło - za dojrzała jestem XP
A ja będę wredna i zrobię tu spamiarską reklamę, [link widoczny dla zalogowanych].
A twoje dziełko, Messa, czytam, żeby było, że nie XD


Post został pochwalony 0 razy
Nie 14:58, 02 Kwi 2006 Zobacz profil autora
Messiak
Pseudoratownik medyczny



Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Nie wiesz gdzie jestem? Odwróć się...
Płeć: ona

Post
No, a za to, że tak długo nexta nie dawałam to dam teraz, o! XD
I tak strasznie do tyłu to w porównaniu z blogiem, ale kij. Nadrobimy XDD

-------------------------------------------------------------------------------------

17 września
Dzisiaj wypad do Hogsmeade! A ze mną wybiera się... yyy... No ze mną wybiera się Emy. Tyle, że później umówiłam się z Justynem. Ale co mi tam, najpierw zakupy i takie tam duperele.
Założyłam niebieską koszulkę na ramiączkach, takie fajne siateczkowe cosie na dłonie, co palców nie zakrywają, moje zgniłozielone bojówki i adidasy. Oczy podkreśliłam czarną kredką, a na usta nałożyłam odrobinę bezbarwnego błyszczyku. Emy się ubrała zdecydowanie za normalnie jak na mój gust, bo spódniczka od mundurka i żółta bluzka. Na to wszystko założyłyśmy szaty, bo trza było (a tam, i tak się ściągnie jak się do Hogsmeade dojdzie Razz).
- Dobra, to gdzie najpierw idziemy - spytała Em, gdy już znalazłyśmy się na głównej uliczce.
- Yyyy... Proponuję pójść, zaopatrzyć się w coś słodkiego.
No to poszłyśmy do Miodowego Królestwa i kupiłyśmy sobie tony słodyczy. Potem - z racji tego, że było ciepło usiadłyśmy sobie niedaleko wrzeszczącej chaty, wyjęłyśmy słodycze i zaczęłyśmy je szamać. W międzyczasie wyjęłam discmana i podałam jedną słuchawkę Emy. Tutaj nie było tych głupich zabezpieczeń co w Hogwarcie i można było posłuchać spokojnie muzyki.
- Wyginam śmiało ciało. Wyginam śmiało ciało. Wyginam śmiało ciało, dla mnie to MAŁO!!! - zaczęłam się drzeć. Emy nie za bardzo mogła, bo miała problem z polskimi literami, takimi jak ś.
Później troszeczkę ściszyłyśmy, bo jakoś nie za bardzo się gadać dało, jak muzyka leciała na całą parę XDD. No i sobie gadałyśmy, aż nastała godzina 13:11.
- <i>Oż! </i> Spóźniłam się! - zerwałam się z miejsca. Razem z Emy upchnęłyśmy wszystko do siatek i pognałyśmy do wioski.
- Hej Just! Sorry za spóźnienie - wydyszałam.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się.
- O, tam jest Martha i Kate. I jest też Hanka. To ja do nich idę, a was zostawiam samych - i puściła do mnie oczko.
- To gdzie idziemy? - spytałam nie dając Justynowi dojść do słowa - Nie ma mowy, ja nie wybieram.
Chłopak spojrzał na mnie i powiedział.
- No to może... Może do Trzech Mioteł?
Zgodziłam się i poszliśmy. W pubie Just zamówił dwa piwa kremowe. Usiedliśmy sobie przy stoliku i zaczęliśmy gadać. Wyciągnęłam fasolki i zaczęliśmy je zżerać, popijając piwem.
Justyn po roku znajomości wiedział, że mnie się nie da tak po prostu poderwać. Był dobrym kumplem i tyle Very Happy A to spotkanie było czysto kumplowskie, tak jak kiedyś w Polsce się z Kamilem spotykałam.
Po niecałej godzinie postanowiliśmy się przejść, a potem wróciliśmy do Hogwartu, po drodze spotykając Erniego i dwóch innych chłopaków z naszego roku. No i taką paczką wróciliśmy do zamku na piechotę, gadając i śmiejąc się.
Gdy dotarłam do dormitorium rzuciłam siatki na szafkę i padłam na łóżko.
- Mam dosyć chodzenia na najbliższy tydzień.
Z łazienki wyszła Emy z ręcznikiem na głowie. Najwidoczniej myła włosy.
- I jak się udała randka? - spytała śmiejąc się. Chwilę potem oberwała poduszką.
- Ej, co ja zrobiłam? - spytała z wyrzutem i oddała mi poduszką.
W tej chwili do dormitorium weszła Hanka Z Marthą i Kate.
- Cześć Hanka, gdzie ty byłaś jak ciebie nie było? - spytałam na powitanie
- Po prostu nie mogłam wcześniej przyjechać, ale już jestem - powiedziała. - Akurat się załapałam na wypad do Hogsmeade.
- Dobra, mówcie co chcecie, ale ja idę spać - stwierdziłam i przekręciłam się na bok.
- Hej, Olga. Czy ty się dobrze czujesz? Jest dopiero 17 - powiedziała Kate.
- No, ale żeby nie zasnąć na tej dzisiejszej balandze o 1 w nocy to się chyba wyspać muszę, nie? - puściłam o nich oczko. Dziewczyny zakapowały i wkrótce też położyły się spać.

18 września
- Ałłł... Moja głowa - wyjęczałam podnosząc się z kanapy i rozmasowując sobie głowę. - Co się stało?
- No cóż... Wczoraj zrobiliśmy balangę. W zasadzie to głównie ty ją zrobiłaś. I... No cóż... Sporo wypiłaś, chociaż piwo kremowe jest w zasadzie lekkie i się na czymś poślizgnęłaś i przyrżnęłaś głową w stół.
Spojrzałam kto wypowiedział te słowa. To był... Czekajcie, nie widzę dokładnie, chyba ktoś mi okulary zarąbał. To jest Ernie!
ŁUP!!
- Nic ci nie jest? - spytał brunet i pomógł mi wstać, no bo oczywiście zleciałam z kanapy.
- Trochę mnie głowa boli, a teraz to i siedzenie - stwierdziłam. - Gdzie moje patrzałki?
- Okulary? Na stoliku - wskazał na stół niedaleko kominka.
Dziwne... Nie przypominam sobie, żeby stół tam był. Zawsze był przy fotelach, które zastawiały drzwi... CO??!! Od kiedy tam stoją fotele?!
- Co tu się stało? - spytałam, gdy Ernie podał mi okulary i zdołałam je jakoś wsadzić na nos.
- No była impreza, a imprezy z tobą to czasami wielka zadyma - no tak, logiczne.
- Dobra, a gdzie reszta?
- Reszta prawdopodobnie śpi w dormitoriach albo łazienkach, to zależy o kogo ci chodzi - uśmiechnął się - Nic dziwnego, jest dopiero 5 nad ranem.
- Która?! A co ty tu robisz w takim razie? Czemu nie jesteś w dormitorium i nie śpisz sobie słodko? - no tak, o słodkim spaniu to tylko ja potrafię powiedzieć takiemu chłopakowi, jakim jest Ernie.
- A co? Miałem cię zostawić? - usiadł obok mnie.
- No jasne, że nie - powiedziałam i położyłam głowę na jego ramieniu. - Dzięki, że mnie nie zostawiłeś.
- Nie ma sprawy - stwierdził ziewając.
Podniosłam głowę i rozejrzałam się po pokoju. ''<i>Tylko kto to teraz sprzątnie?</i>" - zastanawiałam się.
Nagle poczułam coś ciężkiego na ramieniu. "<i>Ernie zasnął!</i>". Jednak Puchonowi chyba było wygodniej na moich kolanach. "Jaki on słodki jak śpi ^ ^" - stwierdziłam i oparłam się o oparcie (inteligentne, nie ma co XD).
- Branoc Ernie - szepnęłam, chociaż on i tak już spał i nie słyszał. Po chwili sama zasnęłam.
Tak słodko śniłam, dopóki ktoś mnie nie obudził.
- Halas, co ty robisz?! - damski głos wyrwał mnie z krainy snów.
Oczywiście - to była Martha. Pierwszego września napisałam w pamiętniku, że Martha "była trochę skryta". Stwierdzenie "była" pasuje tu idealnie. Może to dlatego, że nie było Hanki, która jakoś tak ją przyhamowywała?
Brunet zerwał się z moich kolan lekko zaróżowiony.
- Sorry Olga, chyba zasnąłem - usprawiedliwiał się.
- No ja chyba też - wcale nie byłam lepsza od niego ^ ^" - Martha, czemu ty się tak czepiasz? Spać ludziom nie dajesz - fuknęłam urażona.
- No, ale jakbyś nie zauważyła, to spałaś na kanapie. W dodatku, przez ciebie Ernie też się nie wyspał, bo zamiast iść do dormitorium, to siedział tutaj!
- Martha, nie chcę nic mówić, ale ty spałaś w męskim kiblu, w dodatku na Chrisie. On pewnie też się nie wyspał - Emy mnie uratowała i zaczęła się chichrać. Ja po chwili też się śmiałam, tak samo jak większość osób, które to słyszały. Za to Martha była chyba urażona, bo poszła sobie (ooo... jaka przykrość xP), w dodatku cała czerwona na twarzy.
- Dobra, mówcie co chcecie, ale jest już dziewiąta, a trzeba to wszystko jakoś sprzątnąć, nim się nauczyciele skapną, że mieliśmy imprezkę - stwierdziła Emy. - Jako, że ja nie piłam tak dużo i kaca nie mam, to idę po skrzaty.
I się reszta dnia jakoś potoczyła, tyle, że większość przespałam. Zresztą, nie jako jedyna. Tylko nauczyciele się trochę dziwili, że tak mało Puchonów na posiłki schodzi i, że tacy wyczerpani jesteśmy Razz.

28 września
Łosh! Wreszcie znalazłam ten popie... kochany pamiętnik XD . Wwaliłam go gdzieś i nie mogłam znaleźć, ale teraz znów jest ze mną (w końcu jak kocha, to wróci, ne? XD). Dzisiaj był test z transmutacji, który oczywiście napisałam pewnie na N, jeżeli nie na O, ale to się zdarza. Tak, tak, kochamy spolszczać oceny XDD Za to poprawiłam sobie humor na obiadku.
- Hej Ernie, jak ci poszedł test z transmutacji? - spytałam siadając obok chłopaka.
- Dobrze, był dość prosty - stwierdził. - A jak tobie poszło?
- No mi właśnie źle ^ ^" - mruknęłam. - Czego, jak czego, ale tych ostatnich zaklęć to zapamiętać nie mogę.
- Hej, teraz ci tego nie wyjaśnię, bo zaraz muszę iść, ale może wieczorem we Wspólnym? - zaproponował.
- No pewnie! - ucieszyłam się - To do wieczora.
- No, cześć - powiedział i poszedł.
Tylko kiedy zaczyna się wieczór?
- Hanka, kiedy się wieczór zaczyna? - spytałam mijając Hankę przy wyjściu z Wielkiej Sali.
- To zależy, a co? - była lekko zaskoczona.
- A no, bo wieczorem mam być we Wspólnym, a nie wiem kiedy się wieczór zaczyna - wyjaśniłam nabierając głupawki.
Z tą głupawką udałam się do dormitorium i zaczęłam czytać Quo vadis. Tyaa... Lekturka na mój rok, ale jakoś Sienkiewicz do mnie nie przemawia. Przynajmniej przeczytam i napiszę streszczenie mojemu klonowi co to w Gdyni siedzi Very Happy A taki pic, żeby było fajniej. Klon jest zakochany w Rafale, a ja w Draconie. Znaczy może nie jesteśmy zakochane, ale oni nam się wybitnie podobają Very Happy . A są do siebie strasznie podobni Very Happy
Więc zabrałam książkę i usiadłam sobie we wspólnym na ziemi i oparłam się od tyłu o kanapę (niestety na kanapie wszystkie miejscówki były zajęte, fotele tak samo). No i zaczęłam czytać.
"Petroniusz obudził się zaledwie koło południa i, jak zwykle, zmęczony bardzo. Poprzedniego dnia był na uczcie u..."... Zzzzzz... Zasnęłam sobie. Po jakimś czasie ktoś nieszczelnie mnie obudził! Zostałam trącana palcem w ramię (bo oczywiście słów, które miały mnie obudzić to nie słyszałam XD).
- Śpisz jeszcze? - usłyszałam miły, zapewne męski głos.
- Tak, jeszcze śpię - odpowiedziałam z zamkniętymi oczami i ziewnęłam - Ja chcę spaaaać...
- W to nie wątpię. Chyba zarwałaś wczorajszą noc, żeby się na ten sprawdzian nauczyć?
- Jaki spraaawdzian?
- Z transmutacji, dzisiaj rano. Miałem ci pomóc się tego nauczyć.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na chłopaka. Wyglądał znajomo.
- O, cześć Ernie. Spaaać mi się chce - wyżaliłam się.
- To już wiem. Może sobie daruj dzisiaj te korki i się porządnie wyśpij, co? Bo na podłodze to chyba nie za wygodnie jest, prawda? - spytał puchon.
- Racja, ale mi się nawet wstawać nie chce - stwierdziłam.
Ernie wstał, złapał mnie za rękę i podciągnął w górę, w wyniku czego miałam z nim dość bliski kontakt (czyt. wpadłam na niego).
- Stoisz? Czy zaraz będziesz leżeć?
- Jak na razie stoję, bo mnie trzymasz. Nie wiem co potem. Która godzina? - spytałam patrząc na zegarek - Łosz! Jest już 23! Co ty jeszcze tu robisz?
- Próbuję cię dobudzić. Już kilka razy próbowałem, ale spałaś jak zabita. Dobra, idź lepiej spać, a nie gadasz - rozkazał mi, a ja potulnie poszłam na górę.
- Branoc Ernie - powiedziałam. Chłopak odpowiedział, a ja zamknęłam drzwi od dormitorium. Wyciągnęłam spod poduszki koszulkę nocną i się w nią przebrałam. A w nosie z tym, że ciuchy leżą rozrzucone przy łóżku - jutro się posprząta.

03 października
- Olga, co się stało? - spytał Ernie, jak weszłam do Pokoju Wspólnego.
Nie wiem jak wyglądałam, ale na pewno jak osoba wracająca od McGonagall, czyli strasznie.
Rzuciłam się na Erniego i go przytuliłam.
- Ernie, udało mi się! Mam maksymalną ocenę! - chłopak stał i nie wiedział co robić, to go puściłam w końcu xP .
- Mówiłem, że dasz sobie radę - stwierdził chłopak.
- No, ale to tylko dzięki twojej pomocy - przyznałam. Chłopak się tylko uśmiechnął.
Potem poszłam po Emily i ruszyłyśmy do biblioteki odrabiać Eliksiry. We wspólnym zdecydowanie zbyt łatwo zasnąć.
- Ooo... Kogo my tu mamy? - rozległ się szyderczy głos. Od razy chciałam trzepnąć tę osobę, bo dobrze wiedziałam, kim była. - Halas, co ty robisz w bibliotece? Bo chyba nie powiesz, że się UCZYSZ?
- A co ciebie to obchodzi, Malfoy? - spytałam zaciskając zęby. "<i>Zaraz mu dowalę</i>". - A co TY tu robisz?
- A ciebie co to interesuje?
- No, a nie może? No wiesz, tłumy fanek za tobą chodzą i się interesują wszystkim co dotyczy ciebie, a ja nie mogę się spytać co robisz w bibliotece? - chyba go zagięłam... Chyba...
- To Halas, wiedz, że nie życzę sobie takiej fanki jak ty - uśmiechnął się drwiąco - Chyba wiadomo, dlaczego
- Hej, daj spokój - próbowała mnie uciszyć przyjaciółka. Byłam wściekła!
- Odczep się od niej! - usłyszałam głos Justyna. Mój wybawca!
- A co, zabronisz mi? - spytał Draco i kiwnął na goryli.
- A tak, zabronię! - tym razem bronił mnie Ernie. Za nimi był jeszcze Mickey.
- O, znaleźli się obrońcy szlamy-idiotki - stwierdził Ślizgon. Czemu on zawsze musi mówić tak sarkastycznie?
PLASK!
Malfoy stał i trzymał się za policzek. No cóż... Nie wytrzymałam i mu strzeliłam.
- O ty szlamo! - wyciągnął różdżkę. Myślałam, że mnie zaraz trafi, bo stałam tuż przed nim. Na szczęście do akcji wkroczyła pani Pince. Niestety nas wyrzuciła z biblioteki i odjęła po 15 punktów każdemu z domów.
- Doigrasz się - szepnął do mnie i ruszył w stronę lochów.
- Uważaj, bo się boję - krzyknęłam za nim, po czym zwróciłam się do reszty - To co robimy?
- No ja muszę odrobić zadanie z eliksirów - poinformował nas Mickey.
- <i>Oż!</i> Ja też! I Emy też. Nie jesteśmy same - uśmiechnęłam się. - Dobra, tylko jak my to napiszemy, jak wszystkie książki zostały w bibliotece? - mina mi lekko zrzedła.
- Może pomóc? - zaoferował Justyn.
- Just, jesteś kochany! - stwierdziłam, rzucając mu się na szyję.
- No przecież wiem - wytknął język.
- <i>Oż</i> ty Narcyzie! - zaczęłam go łaskotać.
Na pomoc Justynowi rzucił się Ernie i zaczął mnie łaskotać. No cóż... On był jedyną osobą z moich kumpli, co potrafiła mnie łaskotać. W końcu skończyło się na tym, że Just leżał na podłodze, obok niego ja się zwijałam ze śmiechu, bo mnie łaskotał Ernie, choć Emy chciała go powstrzymać, co jej się nie udało, bo Mickey ją skutecznie powstrzymywał.
- Przestań! - udało mi się w końcu wydusić z siebie.
- A co będę z tego miał? - spytał Ernie.
- Spokój? - odpowiedziałam pytaniem.
- I tak go nie będę miał - stwierdził.
- No jak nie chcesz, to nie - powiedziałam słodko i wszyscy się podnieśliśmy i ruszyliśmy do Wspólnego, żeby odrobić pracę domową z eliksirów.
Czas sobie powoli płynął.
Po kolejnych dziesięciu minutach siedzenia nad pergaminem, z książką na kolanach stwierdziłam coś zdumiewającego.
- Toż to istna chemia! Ten eliksir jest prosty - powiedziałam, jak Justyn skończył mi tłumaczyć.
- Jakoś pół godziny temu nie wiedziałaś jak to zrobić - odparł Mickey.
- Oj, Mickey, Mickey i jego triki - powiedziała Emy. - Ja już idę spać, jestem zmęczoooona.
- Okej, idę z tobą. Trzeba się wyspać - poparłam przyjaciółkę - A wy co będziecie robić?
- No, jest już 23, więc może też się położymy spać? - zaproponował Ernie - Just już śpi.
Spojrzałam na chłopaka... Rzeczywiście, spał przytulając się do poduszki. Oczywiście Mickey musiał go zbudzić - stanął nad nimi mu wrzasnął do ucha, że ma się obudzić.
- Właśnie Just. Wstawaj, idź spać - stwierdziłam, wlokąc się do dormitorium, w którym znajdowało się moje kochane wyro. Przebrałam się w piżamkę i poszłam spać.

12 października - środa
Stwierdziłam, że będę pisać dni tygodnia, bo już sama się gubię z wpisami. Doszłam też do tego, że i tak jak wrócę do domu, to ktoś się dorwie do tego pamiętnika (albo i tak dam go kuzynce do przeczytania), więc zamieszczam małe co nieco na temat lekcji w Hogwarcie. Otóż obowiązkowymi lekcjami w klasach I-IV są: OPCM, eliksiry, zaklęcia, transmutacja, astronomia i zielarstwo. Dodatkowo na I roku są też obowiązkowe lekcje latania na miotle (na których mnie - na szczęście - nie było). Na III roku dochodzi ONMS i dwa dodatkowe przedmioty - spośród czterech - które sobie sami wybieramy już na II roku (numerologia, starożytne runy, mugoloznawstwo lub wróżbiarstwo).
Ja wybrałam wróżbiarstwo i starożytne runy. Nie ma to jak coś podobnego do języków obcych (runy), echh... No cóż, lepsze to, niż numerologia (czyżbym nie lubiła matematyki? Niee, wcale..). Mugoloznawstwa bym nie wzięła, bo i po co? Przecież sama jestem mugolką.
A więc dalej co do planu zajęć. Zwykły dzień szkolny zaczyna się śniadaniem, a jakby inaczej? Podczas śniadania sowy roznoszą pocztę. Każda z lekcji trwa półtorej godziny, pierwsza zaczyna się o 9. Po dwóch pierwszych lekcjach (o 12) jest lunch. O 13 rozpoczynają się lekcje popołudniowe (najczęściej dwie). Wieczorem, o 17 jest obiadokolacja, po której jest czas wolny. Do 21 możemy być na korytarzach, później tylko w pokoju wspólnym i w dormitoriach, aż do rana.
Daje jeszcze tu mój plan lekcji, bo kartkę z planem dawno zgubiłam i spisuję od Emy. Nie piszę gdzie, bo to wiadome.
<b>Poniedziałek</b>
<i>Śniadanie - godz. 8</i>
Zaklęcia x2
<i>Obiad (lunch) - godz. 12</i>
Runy
OPCM
<i>Kolacja - godz. 17</i>
<b>Wtorek</b>
<i>Śniadanie - godz. 8</i>
Zielarstwo x2
<i>Obiad (lunch) - godz. 12</i>
Wróżbiarstwo
<i>Kolacja - godz. 17</i>
<b>Środa</b>
<i>Śniadanie - godz. 8</i>
Transmutacja
OPCM
<i>Obiad (lunch) - godz. 12</i>
Zaklęcia
<i>Kolacja - godz. 17</i>
Astronomia
<b>Czwartek</b>
<i>Śniadanie - godz. 8</i>
Eliksiry x2
<i>Obiad (lunch) - godz. 12</i>
Zielarstwo
<i>Kolacja - godz. 17</i>
<b>Piątek</b>
<i>Śniadanie - godz. 8</i>
Historia magii
Transmutacja
<i>Obiad (lunch) - godz. 12</i>
ONMS
Eliksiry
<i>Kolacja - godz. 17</i>
Właśnie się spóźniam na śniadanie, ale to nie szkodzi, w końcu dzisiaj mamy pierwszą... O kurcze! Transmutacja! Dobra, to ja lecę szybko coś zjeść i dokończyć zadanie domowe.


-------------------------------------------------------------------------------------

No to mamy już wrzesień za sobą XDDD Nawet kawałek października XDDD


Post został pochwalony 0 razy
Pią 22:58, 20 Paź 2006 Zobacz profil autora
Kazia
brak rangi :P



Dołączył: 12 Lip 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/4
Skąd: Z małego miatseczka leżącego pomiędzy Doliną Debili i Wzgórzem idiotów, czyli z Miasta Ciot!

Post
Hej! Smile

ALe fajny ficek Smile Zajekurczenofajny xD

Będzie nexcik?
Będzie?
Musi być!
To bedzie czy nie?
No będzie?
No niehc mi ktoś dopowie!
Ja chce nexcika!
TT.TT


Post został pochwalony 0 razy
Sob 18:45, 21 Paź 2006 Zobacz profil autora
Messiak
Pseudoratownik medyczny



Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Nie wiesz gdzie jestem? Odwróć się...
Płeć: ona

Post
Cytat:
Zajekurczenofajny xD
to mi się podobało najbardziej XDDDDD

prosisz, masz XDD

----------------------------

19 października - środa
Kolejna środa. Echh... Od kogo mam zwalić astronomię? Właśnie przed chwilą wróciłam z zaklęć i się zastanawiam. Jeja, ja chcę zobaczyć Billa i Toma, a nie jakieś tam meteoryty na niebie.
- <i>Ja cem Tokio Hoteeeel </i>- zawyłam w ojczystym języku.
- Nie wiem co mówisz, ale z Tokio Hotel musisz sobie chyba dać spokój. Źle na ciebie wpływają - powiedziała Emy wychodząc z łazienki z ręcznikiem na głowie.
- Ale dlaczego? Oni fajnie śpiewają! - usiłowałam przekonać przyjaciółkę.
Jak dobrze, że dostałam płytkę z piosenkami. Bardzo mi przypadła do gustu piosenka Tokio Hotel, Freunde bleiben. Zaczęłam cicho nucić i mruczeć sobie pod nosem.
- Bitte lass uns keine Freunde bleiben, ist mir lieber wir können uns nicht leiden
- Zmień repertuar, dobra? - poprosiła mnie przyjaciółka.
- Ich bin nich' ich wenn du nich' bei mir bist - bin ich allein - zawyłam głośniej.
- Chodziło mi, żebyś coś innego niż Tokio Hotel śpiewała.
- Aaaa... O to ci chodziło. Odpowiedź brzmi NIE! - wytknęłam język.
- Ale mi tu już uszy więdną! - zaskomlała przyjaciółka.
Oczywiście ja, jako wyjątkowo buntownicza nastolatka, nie dawałam się przebłagać i dalej wyłam.
- Ej, mogłybyście przestać, co? Przynajmniej trochę ciszej, już mi uszy więdną - do naszego pokoju wszedł Mickey, zasłaniając dłońmi uszy.
- Widzisz, to nie tylko ja tak uważam
- Też mi przyjaciółka... - odwróciłam się tyłem, zadarłam głowę do góry i splotłam ręce na piersiach. Jednym słowem BZDYK. Znaczy udawany, ale i tak fajnie wygląda. - Byte laz uns kajne frojnde blajbyn - zawyłam. - Wy tego nie lubicie, bo tego nie rozumieeencie, tak jak Blinków czy Simple Plana. Wiedziałam, wiedziałam!
Patrzyli na mnie jak na jakąś kretynkę, która biega w kółko i macha rękami, co było najwidoczniej prawdą, bo tak też robiłam.
- Olga skończyła już śpiewać? - spytała Hanka, wchodząc do naszego dorma.
- Tak, udało mi się ją uciszyć - Mickey wypiął dumnie pierś, a po usłyszeniu "khym, khym" w wykonaniu Emy, zmienił zdanie. - Znaczy nam się udało.
- Hej, co tu tak cicho? - do dormitorium wparował nie kto inny jak Ernie, a za nim Just.
Oczywiście nasz kochany Justyn nie mógł się powstrzymać przed walnięciem na pierwsze z brzegu łóżko. No, może pierwsze było, ale od ściany, nie od wejścia. Bo to było oczywiście MOJE łóżko.
- Udało nam się ją uciszyć - powiedziała Emy, a Mickey wskazał na mnie palcem.
- Nie wiesz, że palcem się nie pokazuje? - wtrąciłam.
- No, ostatnio zajmowało wam to trochę dłużej. Albo wy jesteście w takiej dobrej formie, albo to Olga się nie najlepiej czuje.
Ja tymczasem podeszłam do mojego łóżka i trąciłam rozwalonego na nim Justyna.
- Just, bądź tak miły i złaź z mojego wyra, bo chcę wszystkim pokazać jaka to jestem okrutna, położyć się na wyro, odwrócić tyłem i nic nie mówić.
- Nie chce mi się - odpowiedział blondyn, udając, że ziewa.
- Cienki z ciebie aktor - stwierdziłam, usiadłam na łóżko i usiłowałam go zepchnąć - I na dodatek ciężki - wytknęłam język.
- O ty małpo! - rzucił się na mnie i zaczął mnie łaskotać.
- <i>Łaaaaaa!!</i> - zaczęłam się wyrywać, co mi raczej niedużo dało - <i>Weź mnie zostaw łosiu jeden!</i> - wykrztusiłam po polsku w przerwach między śmianiem się.
Jednak Justyn nie przestał, pewnie to dlatego, że raczej nie zrozumiał języka polskiego.
- Przestań, pomoooocy! - zawyłam, a reszta stała, gapiła się i na dodatek bezczelnie się śmiała.
- Pomożemy jej? - spytała reszty Hanka, przerywając chichotanie.
- No pomóóóóżcie! - wykrztusiłam przez łzy.
- Nie ma mowy mała - powiedział do mnie, po czym zwrócił się do reszty - A wy nie jej pomagajcie.
- Nie mamy zamiaru - stwierdził Ernie.
- Też mi przyjaciel - skomentowałam, zaraz po tym jak się zwaliłam z łóżka ze śmiechu. - Ała, boli
- Olga, żyjesz jeszcze? - znad łóżka wyjrzał Just.
- Zabije! Utopie przy kałamarnicy, potne na kawałki, a potem rozstrzelam!
- Eeee... Na pewno w tej kolejności? - spytała Emy.
- Oczywiście - oznajmiłam, po czym zwróciłam się do Justyna - A ty od kiedy umiesz mnie łaskotać?
- Moja słodka tajemnica - powiedział i spojrzał na Erniego. To samo zrobił Ernie.
- Wiedziałam! Zmowa! Idę sobie, nie szukajcie mnie i tak pewnie wrócę... To jest, nie wrócę! - powiedziałam, zabrałam zeszyt, wcisnęłam w kieszeń ołówek i wyszłam trzaskając drzwiami. Nie minęło dziesięć sekund, jak drzwi ponownie się otworzyły. - Ej, a od kiedy wy możecie przychodzić do naszego pokoju?
- Odkąd zepsułaś te wszystkie magiczne zabezpieczenia - poinformował mnie Ernie. - Nie wiem, jak ci się to udało.
- Siła destrukcji - wyszczerzyłam ząbki i znikłam za zamkniętymi drzwiami. Poszłam sobie do biblioteki porysować. Jak mnie już pani Pince wyrzuciła, to skierowałam się do sowiarni, żeby wysłać mojej kopii list. Ciul z tym, że był pisany ołówkiem na kartce w kratkę, po coś mam w końcu ten zeszyt. Poprosiłam o więcej zeszytów w kratkę i ryzę papieru ksero. Ciekawa tylko jestem jak ta sowa to dźwignie tyle kilometrów. Chyba wyślę trzy sowy.

23 października - niedziela
- Iś mus durś den monsun, hinter di welt ans... - nie dane mi było dokończyć, bo nie mogłam z siebie wydobyć głosu. Nie mogłam nic wymówić, chociaż próbowałam. Śpiewać też nie mogłam.
- Silenco jak zawsze niezawodne - stwierdziła Martha, wchodząc do łazienki.
- No, przynajmniej jest cicho - stwierdziła Kate przecierając oczy.
"<i>I ty Brutusie przeciwko mnie?</i>" - pomyślałam.
Postanowiłam, że zrobię im na złość i nie będę się do nich odzywała cały dzień. Wyszłam z dormitorium, zostawiając zaspane jeszcze dziewczyny w łóżkach. Poszłam do dormitorium chłopaków i nie pukając weszłam do środka. Jak ich zobaczyłam śpiących, to aż mi się zachciało śmiać. Mickey spał na podłodze, Justyn natomiast ściskał poduszkę, jakby ktoś lub coś chciałoby mu ją zabrać. Allan Smitch rozłożył się na całym łóżku, a jego kołdra zsunęła się na podłogę. Jedynie Ernie wyglądał w miarę normalnie, spał na boku, poduszka pod głową, na nim kołdra, łóżko na swoim miejscu, tylko brak... No brak koszulki ^ ^".
Poczułam jak się lekko rumienię. No cóż, słońce dopiero wstawało, może nikt nie zauważy tego rumieńca. Raz kozie śmierć... Czemu kozie? Kozy są fajne! W każdym bądź razie podeszłam do Erniego i szturchnęłam go palcem.
- Co jest? - spytał otwierając zaspane oko. - O, Olga. Co ty tu robisz o tej porze? Jest dopiero szósta rano - spytał siadając i zakrywając się kołdrą. Chyba też się lekko zarumienił, nie wiem, bo wtedy akurat szukałam jakiejś kartki i czegoś do pisania. Na szafce nocnej był kawałek pergaminu i pióro. Chwyciłam je i szybko nabazgrałam: "Rette mich".
- Chyba nie zrozumiałem. Podaj mi koszulkę, leży na krześle i powiedz normalnie, o co chodzi?.
Rzuciłam mu koszulkę i jeszcze raz chwyciłam pióro. Tym razem napisałam po angielsku, bo - faktycznie - Ernie niemieckiego nie znał. Ten świstek był wyjątkowo mały, więc nie dało się wszystkiego opisać, ale udało się napisać: "Silenco, pomóż". Podałam kartkę chłopakowi, na szczęście już miał na sobie koszulkę. Swoją drogą, ma bardzo ładne ciało ^ ^ .
Ernie wypowiedział przeciwzaklęcie i znów mogłam mówić. Rzuciłam się na niego z głośnym "łiiii" i chciałam go przytulić z wdzięczności. Efekt był taki, że Ernie znalazł się na łóżku, a ja na Erniem. Na nasze nieszczęście obudził się Mickey.
- To tacy z was przyjaciele?! Nic nikomu nie powiecie, a "bawić się" ze sobą będziecie, gdy inni śpią?! BZDYK! - powiedział, gdy podniósł się z podłogi i wrócił na łóżko. No cóż, moja szkoła XD
Ja tymczasem jak najszybciej zeszłam z Erniego, bo reszta też się budziła.
- Mickey, zamknij się. Jest dopiero szósta - powiedział Allan zaspanym głosem, biorąc kołdrę i zakrywając nią głowę.
- Jak mam być cicho, jak tych dwoje ma tu potajemny romans?! - wskazał na mnie i Erniego.
- Przecież oni nic nie robią, tylko siedzą na łóżku - bronił nas Just, który otworzył jedno oko i przestał się już tak przytulać do poduszki.
- No tak, teraz to siedzą, a przed chwilą się obściskiwali na leżąco! - Mickey nie dawał za wygraną.
Czułam, że moja twarz nabiera coraz mocniejszych rumieńców.
- Widzicie? Winni! Te rumieńce ich zdradzają! - Mickey był pewny, że ma rację, a to przecież nieprawda. - A poza tym, to co by tu Olga robiła o godzinie szóstej nad ranem?
- Ja proponuję odpowiedź: szukałam pomocy - wtrąciłam.
- Widzisz? Szukała pomo... Co tym razem się stało? - spytał Allan siadając, więc opowiedziałam historię, jak urządziłam sobie próbę o świcie.
- Szczerze mówiąc to im się nie dziwię - stwierdził Just, a ja zrobiłam bzdyk i odwróciłam się do niego plecami.
- Bzdyk - stwierdziłam dobitnie. - Zapomnij o... o... no nie wiem, co my zawsze robimy? A tak, wygłupiamy się. To o tym możesz zapomnieć ty... ee... no TY, o! - zapoznałam go z widokiem mojego języka.
- Dobra, to co teraz robimy? - spytał Ernie - Cały Hogwart jeszcze śpi. I nie ma mowy o balangach i łażeniu po Hogwarcie - dodał, patrząc na mnie. On umie czytać w myślach, czy co?
- Skoro nie możemy demolować Hogwartu, to idziemy spać - zarządziłam. - Mickey, całą noc spałeś na podłodze, więc kilka godzin więcej ci różnicy nie zrobi.
- Ej, ale to moje łóżko!
- <i>O ty Żydzie</i>! Najpierw mnie oskarżasz o niewiadomo co, nie przepraszasz i nie podzielisz się łóżkiem, skoro i tak śpisz na podłodze? No to teraz na serio B-Z-D-Y-K - przeliterowałam. Usiadłam po turecku na podłodze, założyłam ręce i zamknęłam oczy. Tylko jakoś robiło się coraz zimniej. Po jakimś czasie poczułam, że ktoś mi kładzie na plecach kołdrę. Otworzyłam oczy i spojrzałam w bok. Obok mnie siedział Ernie.
- Może jednak prześpisz się na łóżku? - zaproponował.
Aż żal było mu odmówić. Ale przecież to jego łóżko i on powinien się wyspać, nie ja. Powiedziałam mu o tym, a on stwierdzi, że pójdzie się wykąpać, a ja mogę pospać.
Kiwnęłam tylko głową i położyłam się na jego łóżku, a Ernie zniknął za drzwiami łazienki. No i zasnęłam.
Obudził mnie nie kto inny, jak właściciel łóżka, na którym spałam. Była pora śniadania. Myknęłam do swojego dormitorium umyć się i ubrać, a potem zeszłam z chłopakami na śniadanie. Do dziewczyn nie odzywałam się przez cały dzień, ale już wieczorem spałam we własnym łóżku.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 19:43, 21 Paź 2006 Zobacz profil autora
Kazia
brak rangi :P



Dołączył: 12 Lip 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/4
Skąd: Z małego miatseczka leżącego pomiędzy Doliną Debili i Wzgórzem idiotów, czyli z Miasta Ciot!

Post
*gleb*

*po podniesieniu szanownych panów pułdupków z ziemi*:

Po prostu to jest maxymalne ! xDDDDDDDD

Ja chce więcej! xDDDDDDD

*gleb*


Post został pochwalony 0 razy
Nie 15:00, 22 Paź 2006 Zobacz profil autora
Messiak
Pseudoratownik medyczny



Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Nie wiesz gdzie jestem? Odwróć się...
Płeć: ona

Post
Next... No ja nie moge, ale to ma popularnosc =="


01 listopada - wtorek
- Święto Zmarłych dzisiaj jest, tak? Co najlepsze tutaj nikt tego nie obchodzi i nawet o tym nie wie. W zasadzie to co ja się przejmuję, w końcu i tak nigdy nie obchodziłam tego święta... - mruknęłam sobie pod nosem kierując się do biblioteki. Miałam godzinę wolną przed wróżbiarstwem, więc postanowiłam napisać to wypracowanie z OPCMu.
W bibliotece zobaczyłam Malfoy'a. Widocznie miał z czymś problem.
- Hej, co robisz? - zagadnęłam.
- Nie twoja sprawa, szlamo.
- Wyluzuj, chciałam pomóc. Mogę ci to wytłumaczyć - zaproponowałam. Miałam w końcu wspomnienia mojego klona, więc wiedziałam jak łatwo można wytłumaczyć historię. A wszystko dzięki Asi.
- Nie potrzebuję pomocy od szlam - warknął.
- Nie, to nie. Chciałam pomóc - odpowiedziałam i lekko urażona poszłam do innego stolika. Jednak starałam się, by po mnie nie było tego widać. Wyjęłam z plecaka książkę. Kogo dziwi, że noszę plecak? Zaczęło się od noszenia torby, ale takiej nie skórzanej, tylko takiej normalnej, mugolskiej. A potem zaczęłam nosić plecak. W każdym razie książka była od OPCMu. Wyjęłam też pergamin i długopis i zaczęłam pisać. Strasznie nie lubię tego babrania się w atramencie, więc często piszę długopisami.
Napisałam tytuł. I co dalej? Siedziałam i pukałam długopisem w pergamin, jakby dzięki temu referat sam miał się napisać. W końcu zaczęłam wertować książkę i leżąc na ławce wertowałam kolejne kartki.
- Widzę, że tobie też nie najlepiej idzie - stwierdził blondyn. Dopiero teraz zauważyłam, że stał przy mnie, a w ręku miał podręcznik od Historii Magii. - Wytłumaczysz mi tą głupią wojnę, bo ja z niej nic nie rozumiem.
Byłam trochę zszokowana tym, że to powiedział i że usiadł obok mnie, ale jednocześnie byłam szczęśliwa. W końcu wyszło na moje. Odpowiedziałam tylko "jasne" i zaczęłam mu tłumaczyć jakby to była bajka. Oczywiście posługiwałam się podręcznikami jako armiami i piórami jako dowódcami. Nazwy podawałam na skojarzenia. Po kilku minutach Draco włączył się do zabawy, w końcu wyszło na to, że jednak coś wiedział, tylko nie mógł sobie przypomnieć.
- Dzięki za pomoc - powiedział po 15 minutach, wstając i zbierając swoje rzeczy.
- Nie ma problemu, polecam się na przyszłość - uśmiechnęłam się. On też się uśmiechnął. Boże, jak on się cudownie uśmiecha.
- Aha, jakbyś chciała znaleźć coś na OPCM, to polecam ci tamtą książkę - wskazał książkę na jednej z półek. - powiedziałam "dzięki" i podeszłam do półki po wskazaną książkę. Malfoy tymczasem wyszedł z biblioteki.
Rzeczywiście, ta książka bardzo mi pomogła w napisaniu wypracowania. Nie zdziwiłabym się nawet gdybym dostała najlepszą ocenę. Skończyłam pisać i ruszyłam na poddasze, bo teraz miałam wróżbiarstwo. Facia jak zwykle coś ględziła, potem zaczęliśmy grzebać w sennikach.
- Przepraszam, jaki to jest sennik? - spytałam wielkiej, błyszczącej ważki... To znaczy, pani Treawnley.
Ta się zdziwiła i powiedziała, że to jest zwykły sennik, ale ja nie dałam za wygraną, bo przecież jest wiele senników. Ja na przykład mam w Polsce sennik egipski.
No cóż, nauczycielka nie odpowiedziała, lekcje się skończyły i można było iść spać. No, może nie spać, ale też nie nudzić się. Oczywiście Mickey męczył się nad wypracowaniem z OPCMu, a jak się dowiedział, że ja je mam skończone, to nie dał mi żyć. Oczywiście ja się nie dałam i im nie dałam spisać.
Poszłam do swojego dormitorium i wyjęłam czwarty tom przygód Harry'ego Pottera. No co? Poczytać nie można? Poza tym to co w nim piszą nie wszystko jest prawdą, ale gdyby pisali prawdę to by było nudno. No, ale w końcu to też był dobry pomysł, bo mugole stwierdzają, że za dużo czytali i mają halucynacje, zamiast myśleć, że magia naprawdę istnieje. No, ale niektórych zaklęć się nie uczymy, a one są prawdziwe i jest fajnie, bo są przydatne.
Po jakimś czasie odłożyłam książkę i zeszłam do innych. Mickey właśnie spisywał pracę od Susan Bones. Zastanawiam się tylko, dlaczego wcześniej o niej niec nie napisałam, bo jak przeglądam pamiętnik, to nie ma o niej żadnej wzmianki. No, trudno, przeżyje Razz

07 listopada - poniedziałek
- Jejeje! Jestem genialna! Mam najwyższą możliwą ocenę z wypracowania z OPCMu! - skakałam wkoło moich przyjaciół, znaczy części przyjaciół, bo wkoło Mickey'a, Emy, Justyna, Erniego i Hanki.
- To niemożliwe, żebyś to sama zrobiła, mów, kto ci pomagał - brutalnie przywrócił mnie do rzeczywistości Mickey. No cóż, nie potrafi się cieszyć cudzym szczęściem Razz .
- No...Yyy... Jakby to powiedzieć... No to dzięki Malfoy'owi - wydusiłam z siebie w końcu.
- Nie wierzę, dzięki TEMU Malfoy'owi? Niemożliwe, on cię przecież wyzywa od szlam, w życiu by ci nie pomógł - stwierdził Just.
- Nie chcecie wierzyć, to nie - wytknęłam język i pobiegłam do Wielkiej Sali na kolację. Przez pół kolacji miałam spokój, jednak później się przełamali i zaczęli mnie wypytywać. W końcu oznajmiłam, że powiem im jak dojdziemy do Pokoju Wspólnego, jednak tam stwierdziłam co innego.
- Wiecie, tu jest trochę za dużo ludzi, chodźcie na górę - powiedziałam. Oczywiście miałam na myśli nasze dormitorium. Nasze, znaczy damskie - te zaklęcia nadal się nie naprawiły Razz
Hanka, Su i Martha siedziały we Wspólnym, więc był spokój.
- No więc tak, co chcecie wiedzieć? - zapytałam, gdy już rozwaliliśmy się na łóżkach.
- Wszystko! Opowiadaj od początku - powiedziała entuzjastycznie Emy.
- Poszłam w zeszły wtorek przez wróżbiarstwem do biblioteki i zobaczyłam, że Malfoy sobie nie radzi z wypracowaniem na Historię Magii, więc spytałam czy mu pomóc - wszyscy mieli wielkie gały. No tak, kto normalny pomaga Ślizgonom?.. No ja się zaliczam do tych nienormalnych, więc spoko xD Kontynuowałam - Stwierdził, że nie, to poszłam się męczyć nad OPCMem. Prawie zasypiałam i podszedł Malfoy i stwierdził że jednak pomoc by się przydała. To mu pomogłam się tego nauczyć, a on w ramach rekompensaty... Kurcze, skąd u mnie takie słowa?
- Nie przerywaj, tylko kończ. Co zrobił w ramach rekompensaty, pocałował cię? - zaśmiała się Emily. Też mi przyjaciółka.
- Nie! Dał mi książkę, w której było wszystko pięknie opisane i dzięki temu JA mam dobrą ocenę, a TY już nie taką dobrą, więc możesz się przestać śmiać - powiedziałam dobitnie.
- I nam nie powiedziałaś? - zaczął Mickey, jak zwykle. - Też mi przyjaciółka.
- No wiesz co?! Ty masz zawsze dobre oceny, daj je mieć innym, co? - wkurzyłam się na Mickey'a, on ZAWSZE musi być najlepszy, bo jak nie to wielki-foch-na-wszystkich-i-wszystko. A w dodatku to najczęściej te dobre oceny ma dzięki innym.
- Hej, przestańcie się kłócić. W końcu skończyło się dobrze, prawda? - spytał Justyn, który trochę się wkurzył, jak Emy mówiła, że się całowałam ze Ślizgonem, co oczywiście okazało się nieprawdą.
- No właśnie, wy się tu kłócicie, zamiast martwić się nadchodzącym meczem z Krukonami - zaśmiał się Ernie.
- <i>Oż</i>!, Faktycznie! Mecz się zbliża - stwierdziłam po kilku minutach, na co wszyscy zareagowali śmiechem, ja zresztą też Razz
- Więc co teraz robimy? - spytał Justyn, gdy udało nam się jakoś trochę uciszyć.
- Nie wiem jak wy, ale ja mam jeszcze runy do odrobienia - oznajmiłam wyjmując słownik i nabazgrany na kartce zapis runiczny do przetłumaczenia. - Kto mi pomoże na ochotnika? Nikt? Trudno, zrobię to później - stwierdziłam, wwalając wyjęte przed chwilą rzeczy z powrotem do kufra. - To ja jestem za tym, żeby dziś w nocy wziąć świece i zrobić sobie noc duchów u chłopaków.
-Eee... Co? - spytała inteligentnie Emy, a Ernie spojrzał na mnie, do połowy tylko rozumiejąc.
- No, opowiadamy sobie różne historie z duchami. Tak robią mugole. To podobno fajna zabawa, nie wiem, nigdy nie robiłem nocy duchów - wyjaśnił Justyn.
No tak, ja i Justyn jesteśmy mugolami, Mickey jest półkrwi, ale o tym słyszał. Emy też jest półkrwi, jednak ona nie słyszała. A Ernie jest czystej krwi od dziewięciu pokoleń, ale chodzi na mugoloznastwo, więc też coś tam mu się obiło o uszy.
- Więc co? Zgadzacie się? - spytałam szybko. - Tu nie możemy robić, bo Martha, Su i Hanka nas wywalą. A podejrzewam, że Allan by się chętnie przyłączył.
Oczywiście wszyscy się zgodzili, tyle, że Justyn stwierdził, że nie potrafi opowiadać strasznych historii. No cóż, nauczy się. Tak samo reszta. A skoro ja też nie umiem układać takich historii, to startujemy z równej pozycji.

08 listopada - wtorek
- Halas! Minus 10 punktów dla Hufflepuffu za twoje przysypianie na lekcji! - powiedziała profesor Sprout, budząc mnie z słodkiego snu. No cóż. Chcąc, nie chcąc (bardziej nie chcąc) musiałam podnieść głowę z tej miękkiej roślinki. A co to w ogóle było? Nie wiem, ale mnie polizało nawet xD .
Usłyszałam dzwonek i wyszłam z cieplarni.
- Przeeerwa - ziewnęłam kładąc się na ziemi, po czym stwierdziłam - Zimno.
- Dziwisz się? Jest listopad! - przypomniał mi Mickey.
- I co z tego? Ma być ciepło, nyo! - stwierdziłam nadzwyczaj inteligentnie.
- Lepiej chodźmy się umyć i coś zjeść - zarządził Justyn.
- Ale po co? - spytałam.
- Co po co? Po co się myć, czy po co jeść? - spytała Emy
- Po co się myć, brudni jesteśmy czy co? Bo z jedzeniem to się zgadzam
- Tak, jesteśmy brudni, bo my, w przeciwieństwie do ciebie pracowaliśmy, śpiochu - oznajmił mi Allan.
Jak miło. Czyżbym całe dwie godziny przespała?
- Spaaać - ziewnęłam, gdy doszliśmy do Pokoju Wspólnego i rozwaliłam się na kanapie. Tymczasem reszta poszła się umyć. Gdy wrócili poczłapaliśmy na obiad. Ja oczywiście podpierałam się jedną ręką, a drugą memłałam żarcie na talerzu, usilnie starając się nie usnąć. Ale oczy i tak mi się kleiły.
- No i po co ci była ta noc duchów? - spytał Ernie, po czym rozkazał - To teraz marsz do dormitorium się przespać, bo masz chyba godzinę wolną, prawda?
Kiwnęłam potwierdzająco głową.
- Odprowadziłbym cię, ale teraz mam mugoloznastwo. - powiedział, po czym zwrócił się do Justyna, Mickey'a i Emy - Zajmijcie się nią, bo sama do łóżka się nie dowlecze - mrugnął do nas i razem z Allanem i Hanką zniknęli w jakimś korytarzu.
Postanowiłam się zdrzemnąć, więc na moje szczęście, Justyn odsunął talerz sprzed mojego nosa.
- Wstawaj śpiąca królewno. Idziemy stąd - powiedział Just i podniósł mnie ze stołu.
- Ale ja nie chcęę!! - zawyłam, gdy mnie podnosili.
W końcu jakoś się do Wspólnego dowlekliśmy. Na szczęście wejście jest w piwnicy obok obrazu z owocami (za którym jest kuchnia), więc nie trzeba było mnie wlec po schodach ino zepchnąć XD.
No ale żyję i jestem w jednym kawałku.
Jak tylko weszłam to rzuciłam się na kanapę.
- Ej, może byś poszła do dormitorium? - zaproponowała Emy, ale ja przytuliłam się do poduszki i udawałam, że śpię, więc sobie poszli.
Ale ja nie spałam bo mi się odechciało - no dlatego, że ten mały żur... Jak on był?...
- Złaź stąd, też chcę posiedzieć na kanapie!
Nie sądziłam, że człek może być tak wredny =___=”
- Spadaj mały - mruknęłam i zakryłam poduszką twarz.
Jednak poduszka pękła - pewnie od zaklęcia rzuconego przez tego małego.
- Ty chyba nie wiesz z kim rozmawiasz?! - syknął, gdy otrzepywałam się z piór. Wyglądałam jak sowa.
- Wiem. Z małym, przebrzydłym bachorem, który zachowuje się po Ślizgońsku. Chociaż nie... Ślizgoni potrafią być mili w przeciwieństwie do ciebie - prychnęłam i za pomocą zaklęcia naprawiłam zniszczoną poduszkę. - A teraz wybacz, nie chce mi się gadać z takim czymś jak ty.
Poszłam sobie do dorma, a mały stał osłupiały dopóty, dopóki nie rzuciłam w niego naprawionym przedmiotem, który niosłam w ręku.
- Spaaać nie dają, buuuu - powiedziałam i usiadłam przed drzwiami po turecku, robiąc smutną minkę.
Po chwili do dormitorium wszedł Justyn - na szczęście Emy zdążyła się już umyć i przebrać.
- Co ci się stało? - powiedział blondyn, głaszcząc mnie po głowie.
- Spaaać nie dają, buuuu - powtórzyłam ambitnie.
- Biedna, mała dziewczynka - powiedział robiąc zatroskaną minę.
- Ja ci dam mała! - momentalnie wróciła mi energia. - Accio poduszka!
Prawie udało mi się przywołać poduszkę. Jak wiadomo PRAWIE robi wielką różnicę. Miękki przedmiot pacnął o ziemię w połowie drogi. Rzuciłam szybkie spojrzenie Justynowi i mruknęłam „Nic nie mów”, ale on zaczął się śmiać.
- No i z czego się śmiejesz?! - złapałam szybko poduszkę i zaczęłam nią bić Justyna. Zaraz przyszedł Mickey i więcej poduszek poszło w ruch, bo Emily się zdenerwowała, jak „zupełnie przypadkowo” dostała poduszką w łeb.
Po jakimś czasie wszyscy leżeliśmy na podłodze i staraliśmy się uspokoić oddychając głęboko. Ja oczywiście przytuliłam się do poduszki mówiąc „poduuuusia”. No i tak nas zastał Ernie, który do nas przyszedł po lekcji.
- Dlaczego Olga śpi na podłodze? - spytał Ernie rozglądając się po pokoju.
Wszyscy byliśmy na podłodze, ale tylko ja spałam i to w dodatku słodko przytulona do poduszki.
- Mogę ją zbudzić? - spytał Mickey i nie czekając na odpowiedź, za pomocą różdżki zrobił mi „mały” prysznic. Tyle, że później pół pokoju było zalane.
- Mickey! Ja cię kiedyś dorwę! - krzyknęłam i rzuciłam się na chłopaka, ale ktoś mnie z tyłu przytrzymał.
- Echh... Nie chcę nic mówić, ale czy nie powinniście być na wróżbiarstwie? - spytał Ernie zza moich pleców.
Rzeczywiście! Pięć minut temu zaczęła się lekcja, a ja byłam w mokrym ubraniu! Pędem złapałam suche ubranie i się przebrałam, po czym popędziliśmy na poddasze. Na szczęście psorka była zbyt zajęta przepowiadaniem nagłej śmierci, że nie zauważyła, że w sali znalazło się kilku uczniów więcej. Wzięliśmy cicho senniki i usiedliśmy. Położyłam głowę na rękach położonych na stole i udawałam, że przypominam sobie szczegóły snu. Tymczasem zapach kadzideł mnie usypiał.
Po lekcji jakoś dowlokłam się na kolację i zjadłam chyba trzy kanapki. Nie wiem, nie mogłam się skupić na liczeniu pochłoniętych potraw. Wróciłam do Pokoju Wspólnego i zastanawiałam się co dalej robić, bo byłam już wyspana. Za to nie zauważyłam, że reszta była padnięta. No cóż... Poszłam do dormitorium, wspięłam się na łóżko i zaczęłam po nim skakać. Oczywiście to nie było moje łóżko, a jakby inaczej XD . To było łóżko Marthy. Swoją drogą... Czemu ona się tak zmieniła?
Reszta wesołej ferajny wróciła i położyła się na łóżkach. Ernie i Justyn leżeli na moim. No nic, ja i tak skakałam po wyrku Marthy, póki nie przyszła i mnie nie zwaliła z niego. Potem wygoniła chłopaków, ale to już inna historia xP . Gdy sobie już nasi panowie poszli, ja zabrałam zeszyt i długopis i wyszłam do Wspólnego. No i se siadłam na podłodze (bo wolnych miejsc na żadnej kanapie nie było, na fotelach zresztą też nie) i zaczęłam kreślić literki XD I tak powstał czokapik... To chyba nie to XD . Tak moje opowiadanie posunęło się krok do przodu. Potem poszłam się wykąpać i spać i di end tego dnia XD


Post został pochwalony 0 razy
Sob 18:38, 09 Gru 2006 Zobacz profil autora
Maguro
brak rangi :P



Dołączył: 18 Lis 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/4
Skąd: z kariny szczęśliwego Muminka XD

Post
Cytat:
- Wyluzuj, chciałam pomóc. Mogę ci to wytłumaczyć - zaproponowałam. Miałam w końcu wspomnienia mojego klona, więc wiedziałam jak łatwo można wytłumaczyć historię. A wszystko dzięki Asi.

Przy tym fragmencie się wzruszyłam... ;] normalnie mnie za serce ujęłaś, ale jakby nie było nie ma to jak tłumaczenie historii w postaci bajki, nie chwaląc się, jestem w tym najlepsza ;> Razz
Hmm... tego jedego z wielu twoich ficków znam ale nie w całości (bo jak zwykle nie mam kiedy doczytać), ale miło sie wraca do dawnych opowiadań, co nie? Razz
Mam nadzieje ze wstawisz całe do końca.
Pozdro form Miiiaauuu Smile


Post został pochwalony 0 razy
Sob 20:50, 09 Gru 2006 Zobacz profil autora
Messiak
Pseudoratownik medyczny



Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Nie wiesz gdzie jestem? Odwróć się...
Płeć: ona

Post
To końca niema ale kij XDDD

I nie ma za co, lubie historię w twoim stylu XDD


Post został pochwalony 0 razy
Nie 12:19, 10 Gru 2006 Zobacz profil autora
Zmora
Skarb Messiaka <3



Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 741
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Zadupia
Płeć: ona

Post
hura w koncu znalazłam troche czasu zeby przeczytac niech zyja wakacje
fajne. poduuusia. XD


Ale Tokio Hotel z poprzedniej części..... BLEEEEEEEEEEEEE


Post został pochwalony 0 razy
Wto 17:18, 17 Lip 2007 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum FanFick Forum Strona Główna » + Potter Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin